Co wiemy o Afrodycie? Ponoć była niezwykle piękna i kochliwa, a na swój raj wybrała Cypr. Trudno o lepszą rekomendację dla wyspy. Zapraszamy na starożytny piling i cypryjski rytuał rasul.
Tekst: Katarzyna Sołtyk
Każdy, kto chciałby być piękny, mieć w życiu szczęście i wyjątkowo udane wakacje, powinien odwiedzić Cypr – wyspę Afrodyty. O tym, co Afrodyta robiła na Cyprze można by napisać książkę… dla dorosłych. Turyści na każdym kroku bombardowani są kolejnymi legendami z boginią piękna i miłości w roli głównej i zwiedzają miejsca z nią związane. To tutaj, przy skale Petra tou Romiou, wyłoniła się z morskiej piany. Tutaj też, w słynnym Pafos, rozkwitł jej kult. Niedaleko Pafos znajduje się sanktuarium Kouklia, a właściwie to, co z niego pozostało, czyli ślady fundamentów i rytualny bazaltowy kamień. O wolontariuszkach ze Świątyni Afrodyty pisał już Herodot. Szczyt rozkwitu tego antycznego domu publicznego, jak czasem nazywa się świątynię, przypadał na XII w. p.n.e. Dzisiaj bogini wykorzystywana jest głównie w celach marketingowych, jako boska reklama wyspy.
CYPR – luz, szczęście i koty
Cypr to wyspa urodzonych stoików. W końcu to stąd pochodził Zenon z Kition, twórca tego nurtu filozofii. Zenon postulował utrzymanie stanu spokojnego szczęścia niezależnie od okoliczności. Cypryjczycy hołdują tej zasadzie każdego dnia. A warunki ku temu mają doskonałe: ciepłą i słoneczną pogodę przez cały rok, oszałamiający błękit nieba i lazur morza, wyśmienitą kuchnię, no i... bogactwo płynące z turystyki. W takich warunkach każdy by się wyluzował!
Mieszkańcy wyspy starają się też pomóc swojemu szczęściu. Prawie każdy nosi przy sobie amulet w kształcie złączonych żeńskich i męskich genitaliów. Podobno zapewnia on powodzenie, płodność i pieniądze. Nic dziwnego, że wyspa jest jednym z najbogatszych krajów Unii Europejskiej. Każdy turysta wyjeżdża z wyspy z całym pękiem takich talizmanów dla siebie, rodziny i przyjaciół.
Jeśli nie ma pewności, co do siły oddziaływania amuletu, to można jeszcze udać się na plażę Afrodyty. Rundka wpław wokół wystającej z morza skały, zapewnia powodzenie w miłości. A jak ktoś nie ma ochoty na kąpiel, lub nie umie pływać, to wystarczy znaleźć na plaży kamień w kształcie serca.
Wyjątkowo szczęśliwymi mieszkańcami wyspy są też koty. Wszak Cypr to ich wyspa. Dokarmiane i dopieszczane kocury kręcą się po ulicach, zaglądają do tawern, wylegują się nawet na leżakach w pięciogwiazdkowych hotelach. I nikt ich stamtąd nie przegania. O miłości wyspiarzy do kotów zdecydowały tradycja i pragmatyzm. Sprowadziła je na wyspę w IV wieku cesarzowa (później święta) Helena, by wytępiły gryzonie i węże. Statki z nowymi mieszkańcami przybiły do przylądka na południowym wybrzeżu nazwanego potem Kapo Gata, czyli Koci Przylądek. Zwierzętami zaopiekowali się mnisi z pobliskiego klasztoru, który zyskał przydomek Agios Nicolaos tis Gatas (Klasztor św. Mikołaja od Kotów). Mieszkające tam mniszki do dziś zajmują się kilkudziesięcioma rozleniwionymi kotami.
CYPR – Pęknięta wyspa
Cypr nigdy nie miał szczęścia do swoich włodarzy. Wyspa bezustannie przechodziła z rąk do rąk. W liczącej 10 tys. lat historii panowali tu Grecy, Fenicjanie, Persowie, Rzymianie, Arabowie, Wenecjanie, Turcy i Brytyjczycy. Niepodległość Cypr odzyskał dopiero w 1960 roku, w 2004 wszedł nawet do Unii Europejskiej, ale dzisiaj mówi się o nim „pęknięta wyspa”. Od 1974 roku podzielony jest bowiem na Republikę Cypru i Turecką Republikę Północnego Cypru – państwo uznawane wyłącznie przez Turcję. Dla Cypryjczyków z południa to po prostu terytorium okupowane. Linia demarkacyjna przebiega m.in. przez środek stolicy. Jadący w stronę Nikozji już z daleka widzą zbocze góry z ogromnymi flagami tureckimi ułożonymi z kamieni. W nocy są one oświetlone.
SPA z oliwkami w roli głównej
Krajobrazy, jak na tak niewielką wyspę, są zaskakująco różnorodne. Na wybrzeżach są jasne, piaszczyste plaże, położone przy płytkich, turkusowych zatoczkach i skaliste klify, stromo opadające do głębokich zatok. Najpiękniejsze plaże znajdują się w okolicach Agia Napa, a najbardziej dzikie i objęte ochroną przez UNESCO – na półwyspie Akamas. Jego nazwa, jak większość geograficznych „imion” wyspy, ma swoje źródło w mitologii. Akamas był synem Tezeusza, śmiertelnikiem, któremu na krótko udało się oczarować Afrodytę. Choć na co dzień bogini hołdowała poligamii, to serce miała monogamiczne – oddała je Adonisowi, z którym chadzała na spacery po równinach półwyspu.
Dziś można wybrać się na wędrówkę szlakiem mitycznych kochanków. Jedna z tras wytyczonych pośród pachnących tymiankiem, rozmarynem i jaśminem krajobrazów nosi imię Afrodyty, druga – Adonisa. Obie kilkakrotnie splatają się.
Wapienne wzgórza w okolicach Limmasol pokryte są winnicami, z których pochodzi słodkie wino commandaria – jedno z najstarszych na świecie. Wnętrze wyspy to żyzna równina Mesaoria, z polami uprawnymi i sadami cytrusowymi oraz porośnięte lasami cedrowymi i sosnowymi góry Trodos.
Klimat jest tu odrobinę ostrzejszy niż na rozpieszczonym przez słońce wybrzeżu. Na zboczach Olimpu, najwyższego szczytu (1952 m n.p.m.) działa dość egzotyczny, jak na śródziemnomorskie okoliczności, ośrodek narciarski. Na ośnieżonych od stycznia do marca stokach wytyczono trasy noszące imiona greckich bóstw i herosów.
Wzgórza porośnięte są też gajami oliwnymi. Oliwę z oliwek stosuje się tu zarówno w kuchni, jak i w codziennej pielęgnacji ciała, włosów i twarzy. Na bazie oliwy z oliwek powstają szampony, mydła, kremy, maseczki, żele i płyny do ciała. Większość z dodatkiem miejscowych ziół i owoców, m.in. jaśminu, lawendy, rozmarynu czy winogron. Słowem – sama natura i zdrowie. Jedna z lokalnych marek kosmetyków nosi nazwę, a jakże… Aphrodite. Tutejsze SPA, które w większości ulokowane są na wybrzeżu, częściej stawiają jednak na inne bogactwo wyspy – morze i specjalizują się w talasoterapii.
Rzymskie mozaiki i bizantyjskie freski
Strategiczne położenie Cypru, na skraju trzech kontynentów: Europy, Azji i Afryki spowodowało, iż Cypr zawsze znajdował się w kręgu zainteresowań wielkich, starożytnych potęg. Dlatego dzisiaj jest to jedno wielkie muzeum pod gołym niebem oraz mozaika kultur i archeologicznych epok. Na turystów czekają prehistoryczne osady, starożytne wille, teatry i stadiony, bizantyjskie klasztory, gotyckie kościoły i zamki oraz weneckie fortyfikacje. Turyści chętnie odwiedzają też miasta portowe: Larnaka i Limassol. Wszędzie napotyka się ślady bytności sławnych ludzi: Zenona z Kition, Świętej Heleny, Ryszarda Lwie Serce, czy Leonarda da Vinci.
Mnie najbardziej zafascynowały rzymskie mozaiki i bizantyjskie freski. W niezwykle wymowny sposób opowiadają o długiej historii wyspy. Cypryjskie mozaiki są hipnotyzujące. Godzinami można włóczyć się po rozwieszonych nad nimi drewnianych pomostach, próbując odczytać ich przesłanie. Przedstawiają sceny z życia codziennego dawnych mieszkańców, ale i alegoryczne pory roku, czy historie z mitologii. Można na nich znaleźć swastykę – znak powodzenia, sąsiadującą z gwiazdą Dawida – symbolem łączności człowieka z Bogiem. Jedne z najpiękniejszych są w mieście wpisanym na listę UNESCO – Pafos, gdzie w latach 60. XX wieku prof. Kazimierz Michałowski odkrył wille Rzymian.
Starożytny piling
W założonym w XIV w. p.n.e. Kourion przetrwał stadion olimpijski i amfiteatr. W ruinach łaźni po raz kolejny przekonuję się, że SPA nie jest wymysłem współczesności, a piling znany był już w starożytności. Zachowało się tu miejsce do wykonywania tego zabiegu. Rzymianie kładli na ciało mokry żwir i piasek, a kiedy skorupa zaschła, ocierali się plecami o szorstką ścianę. Chodząc po drewnianych pomostach nad mozaikami – pozostałościami po okazałych niegdyś rzymskich domach – przyglądałam się barwnym wzorom, wizerunkom bogów i napisom. Jeden z nich przykuwa moją uwagę: „Wszyscy, którzy wchodzą do tego domu, przynoszą szczęście” – tłumaczy przewodniczka. Podczas podróży po wyspie szybko zmodyfikowałam tę mądrą sentencję na własny użytek... wszyscy, którzy przyjeżdżają na Cypr, mają szczęście.
Freski, wino i meze
Tak pięknych pozostałości Bizancjum nie ma nawet w dawnym Konstantynopolu. Stojące od wieków w dolinach gór Trodos średniowieczne kościółki kryją absolutne arcydzieła sztuki bizantyjskiej. Dziesięć z nich wpisano na listę UNESCO. To miejsca, w których mnisie życie kręci się wokół tych samych spraw co kilkaset lat temu: modlitwa, praca w ogrodzie, wytapianie świec. Niektóre z monasterów można zwiedzać, inne przepuszczają przez próg jedynie prawosławnych. Ich wygląd zewnętrzny zazwyczaj nie zdradza bogactwa malowideł, jakie kryją w środku. Z najwyższego miejsca na kopule spogląda Chrystus Pantokrator, poniżej rozgrywają się sceny ze Starego i Nowego Testamentu. Najpiękniejsze freski można podziwiać w Agios Nikolaos tis Stegis, Panagia tis Podithou, Archangelos. Jedne z najcenniejszych fresków (a także imponujący zbiór ikon) znajduje się też w Muzeum Bizantyjskim w Nikozji na terenie Pałacu Arcybiskupiego.
Na południowych stokach gór Trodos rozlokowały się Krassochoria, czyli winne wioski, w których produkuje się słynną commandarię. Za ich stolicę uważa się Omodos, nieco senne, ożywające jedynie w godzinach przyjazdu wycieczek. Większość górskich wiosek pustoszeje, bo młodzi wyjeżdżają na wybrzeże, tam gdzie żyje się szybciej i łatwiej. Opuszczane domy wykupują Anglicy, którzy z Cypru zrobili sobie drugą (lepszą, bo słoneczną) ojczyznę. Lewostronny ruch i powszechna znajomość języka angielskiego sprawiają, że czują się tu jak w domu…
Po plażowaniu, zwiedzaniu zabytków i wizycie w SPA, kulminacyjnym momentem odkrywania wyspy jest poznanie cypryjskiej kuchni. Najlepszym sposobem jest zamówienie w knajpie meze – mięsnego, warzywnego, bądź z ryb i owoców morza. To zestaw niewielkich porcyjek kilkunastu potraw, taki przegląd przez lokalną kuchnię i równocześnie niezły kulinarny maraton. Wśród cypryjskich smakołyków, które można zabrać ze sobą do domu, by na dłużej zachować w pamięci śródziemnomorskie klimaty, są oliwki, chleb pita, skrzypiący w zębach ser haloumi oraz humus. A na deser... oczywiście kieliszek commandarii.
Rasul w hotelowych SPA
Każde szanujące się SPA na wyspie oferuje orientalny rytuał Rasul dla dwojga. Rasul łączy w sobie zabiegi błotne z aromatyzowaną olejkami eterycznymi łaźnią parową. Przed wejściem do łaźni na ciało nakłada się specjalnie dobraną maskę błotną o właściwościach kosmetycznych, bądź leczniczych. Ciepła łaźnia sprawia, że błoto wysycha, twardnieje i kruszy się, działając na skórę niczym piling złuszczający naskórek. Następnie ciało rozgrzewa się i zaczyna pocić, a wilgoć rozpuszcza maskę, która spływa z ciała. Jej resztki usuwane są przez ciepły deszcz spadający pod koniec zabiegu z sufitu. Rytuał najczęściej kończy się masażem wykonywanym przy użyciu olejków eterycznych.
W Serenity Spa w St. Raphael Resort w Limassol (www.raphael.com.cy) rytuał Rasul kosztuje 60 euro od osoby lub 100 euro od pary. SPA oferuje też najróżniejsze masaże: klasyczne, sportowe, gorącymi kamieniami, limfatyczne, antycellulitowe, indyjskie czy refleksologię.
Sen Spa w St. George Hotels Spa [&] Golf Beach Resort w Pafos (www.stgeorge-hotel.com) specjalizuje się w thalassoterapii wykorzystując przy tym kosmetyki firmy Thal'ion.
Potamonde Wellness Baths [&] Spa, w zabytkowym The Library Hotel w Kalavasos, oferuje pakiety weekendowe (z pełnym wyżywieniem i zabiegami SPA) za 225 euro od osoby (3 dni i 2 noce). Tutejsze SPA, podobnie jak cały hotel, jest niewielkie, ale niezwykle klimatyczne i eleganckie. Specjalnością są terapie błotne w łaźni parowej Rasul.
Akamas Health Farm [&] Spa w okolicach Pafos (www.cyprushealthfarm.com), choć położona ponad 500 m n.p.m. też ukierunkowana jest na thalassoterapię. Nieco oddalona od wybrzeża i plaż farma, znakomicie nadaje się do skoncentrowania się wyłącznie na swoim zdrowiu i urodzie oraz do całkowitego oddania się w ręce masażystów i fizjoterapeutów, również polskich.