Costa Daurada to wybrzeże Ktalonii. Znajdziemy tu setki plaż, urocze zatoki, promenady z palmami jak w Cannes. I gwarne tawerny serwujące doskonałe mariscos, czyli owoce morza. Katalońskie słońce zamienia wszystko, czego dotknie… w złoto. A zabiegi w miejscowych SPA są nie gorsze od tych, z których korzystała Kleopatra.
Tekst: Elżbieta Pawłowska
Krążymy po Salou, największym kurorcie Costa Daurada. Przed zachodem słońca złota poświata zalewa uliczki, fasady domów i promenadę wysadzoną palmami. Co krok tawerna. Czasem można trafić na pokaz świetlnych fontann, katalońskie havaneres, czyli szanty lub na sardanę, która tylko z pozoru jest łatwym tańcem. Naprawdę, wymaga zgodności ruchów wszystkich tańczących w kole. – Może spróbujecie? – śmieje się Berta, nasza przewodniczka, wykonując krótkie i długie kroki, po których następują podskoki. Jeśli wszystkie Katalonki mają tyle energii co ona, to znak, że trafiliśmy pod dobry adres. Razem płyniemy do sąsiedniego Cambrils (promem, za 11 euro), przy okazji zaliczając morską wycieczkę.
Po wizycie w gwarnym Salou, Cambrils jawi się nam oazą spokoju. Może sprawiają to święte góry Montsan, chroniące je przed wiatrem? Może niespieszny rytm życia miejscowych rybaków, którzy na połów wyruszą dopiero pod wieczór? Ich żony korzystając z okazji, właśnie sprawdzają sieci. Robią to w takim skupieniu, jakby od tego zależało życie ich mężczyzn na morzu. Kiedy nocą rozbłysną światełka kutrów, będzie to znak, że już wypłynęli na połów.
Cambrils jest gastronomiczną stolicą Costa Daurada, Złotego Wybrzeża. I nie ma w tym cienia przesady. Do wyboru mamy tu 200 restauracji, w tym dwie z gwiazdką Michelina. Na stołach królują sardynki i krewetki serwowane na dziesiątki sposobów, zapiekana w soli dorada i małe rybki calcots, które należy wrzucać zgrabnym ruchem prosto w usta! W tawernie Nautic kelner jak w ukropie uwija się między stolikami. Ryby lądują prosto z morza na talerzu! Ceny od kilku do 20 euro. Stolik trzeba zamówić.
ŚLADEM SMOKA I KSIĘŻNICZKI
Pobyt na Costa Daurada można urozmaicić wizytą w zabytkowych miasteczkach. Nie wolno pominąć Poblet, którego największą atrakcją jest klasztor cysterski z XV w. Przed słońcem można skryć się w jego późnoromańskich krużgankach. Warto zajrzeć do monumentalnej kaplicy z królewskimi grobowcami i dormitorium, gdzie sypiali cystersi. Ale wypłasza nas stamtąd przenikliwy chłód – dowód surowych warunków zakonnego życia.
W pobliskim Montblanc, miasteczku górującym na kompletnym pustkowiu, odkrywamy kilka pięknych świątyń, w tym barokowy kościół św. Marii. Raz w roku na Plaza Mayor odbywa się barwne widowisko upamiętniające uratowanie miejscowej księżniczki przed smokiem, czego dokonać miał św. Jerzy. Olbrzymie postaci króla, księżniczki, świętego i groźnego smoka, dźwigane na ramionach miejscowych, właśnie ruszają przez miasto. A my ruszamy do Reus, na spotkanie z miastem, gdzie urodził się Antonio Gaudi. Na pięknej starówce wszystko przypomina mistrza – restauracje nazwane jego imieniem, w tym doskonała „Gaudi Restaurant”, sklepy z pamiątkami, gdzie za kilka euro można sobie kupić T-shirt z Gaudim. Trudno w to uwierzyć, ale nie był dobrym uczniem. Nie skończył nawet szkoły, oblał religię i aż dwa razy matematykę. Dziś w Centrum Gaudiego przy Plaza del Mercade można zapoznać się z ideą jego niezwykłych dzieł, takich jak Park Guell, La Pedrera czy Sagrada Familia.
KURORT CESARZY
Katalończycy mówią, że Costa Daurada jest ukrytym skarbem Hiszpanii. Prawdziwa perła to Tarragona, dawny kurort cesarski. Za Oktawiana Augusta stała się stolicą rzymskiej prowincji i najelegantszym rzymskim miastem w Hiszpanii. Nietrudno odgadnąć, czym przyciągała cesarzy. Położna na skalistym, nadmorskim wzgórzu, trudnym do zdobycia przez wroga, pozwalała cieszyć się wspaniałym widokiem. Do dzisiaj zachowały się akwedukt i ruiny amfiteatru, który malowniczo ulokował się nad samym morzem. Po sąsiedzku rok temu odkryty został hipodrom, na którego dachu stoją domy mieszkalne!
Ruszamy aleją Rambla Nova będącą sercem górnego miasta. Wszędzie kawiarnie, restauracje i spacerowicze, których przed wpadnięciem do morza chroni żelazna balustrada. Kiedy w Tarragonie ktoś mówi, że „idzie dotknąć żelaza”, oznacza to, że idzie na Ramblę popatrzeć na morze. Miasto słynie z somcastells, żywych piramid konstruowanych z… ludzi. Niektóre liczą siedem, osiem pięter, na samym szczycie stawia się najlżejszych, najczęściej dzieci.
ROLLERCOASTER, GOLF CZY SPA
Mocnych wrażeń może dostarczyć również park tematyczny Port Aventura. Wyznaczono w nim pięć regionów świata, więc w ciągu jednego dnia znajdziemy się w Chinach i na Dzikim Zachodzie, w afrykańskim buszu i na Karaibach. Największą atrakcją stał się niedawno otwarty, najdłuższy w Europie rollercoaster. Jeśli zechcemy zadbać o kondycję, możemy zabawić się w Tarzana w Bosc Aventura, zjeżdżając na linach pomiędzy drzewami. Albo zagrać w golfa – tylko początki są trudne! W ośrodku Lumine do wyboru mamy urocze pola nad jeziorami, pomiędzy rzymskimi ruinami lub na wzgórzach, skąd widać morze aż po horyzont.
Słońce i śródziemnomorski klimat działa jak najlepszy balsam do ciała. Efekt da się wzmocnić zabiegami SPA[&]Wellness, jakie oferuje wiele tutejszych hoteli. W Gran Palas dostaniemy osobistego trenera, który opracuje dla nas specjalne ćwiczenia. Skorzystamy z zajęć pilates, aerobiku, tai chi czy jogi i basenów z podwodnym masażem. Jeszcze skok do świata saun, gdzie „wypocimy” zmęczenie. Trochę to trwa. Ale czego się nie robi dla zdrowia i urody? Nawet na Costa Daurada.
Przydatne adresy
Regionalna organizacja turystyczna
www.costadaurada.info
PortAventura. Parks. Hotels. Convention Centre
www.portaventura.com
Mediterranea www.lumine.com
Gaudi Centre www.gaudicentre.cat