Bergen słynie z hanzeatyckiego portu i nabrzeża Bryggen, targu rybnego, otaczających go gór i malowniczych fiordów Hardangerfjord i Sognefjord. To miasto z przeszłością i duszą, które od wieków żyje w stylu wellness.
Tekst: Katarzyna Sołtyk
Drugie co do wielkości miasto Norwegii liczy 260 tys. mieszkańców. Ta liczba mówi sama za siebie. Jest dowodem na kameralność i prowincjonalność (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) tej norweskiej „metropolii” – stolicy regionu Hordaland i kulturalnego centrum kraju. Mówi się, że Bergen to miasto, w którym pada 360 dni w roku, a do tego wiatr nie wieje tylko wtedy, kiedy zmienia kierunek. Mieszkańcom w ogóle to nie przeszkadza i twierdzą, że „nie ma złej pogody, a jedynie zły strój”. Turyści też szybko się przyzwyczajają. Stary dowcip mówi o turystce, która spytała spotkanego na ulicy chłopca, czy tu zawsze tak pada. Nie wiem, mam dopiero 12 lat – odpowiedział chłopak. I rzeczywiście, położenie u wylotu fiordu oraz ciepły Golfsztrom sprawiają, że trudno tu o słoneczną pogodę. To nie znaczy jednak, że nie ma jej wcale – wręcz przeciwnie, może być nawet kilka razy dziennie. Główną cechą bergeńskiej pogody jest bowiem niezwykła zmienność, która sprawia, że w ciągu dziesięciu minut kilka razy na przemian może świecić słońce i padać deszcz.
Artystyczna dusza narodu
Kolorowe domki wpisanego na listę UNESCO Bryggen nawet w czasie pochmurnej aury zachwycają, a gdy choć na chwilę padną na nie ciepłe promienie słońca, zdają się ożywać. Przez 400 lat w drewnianych, hanzeatyckich domach mieszkali kupcy, dzisiaj mieszczą się tu ekskluzywne sklepy, galerie i restauracje.
Drugim po nabrzeżu obowiązkowym punktem programu jest targ rybny Fisketorget. Można się tu przekonać, że Norwegia to nie tylko rybna (zwłaszcza łososiowa), ale i krewetkowa potęga. Tłumy turystów odwiedzają też położone nieco na uboczu Muzeum Edwarda Griega, znakomitego norweskiego kompozytora, pianisty i dyrygenta. Na odbywające się tu koncerty bilety trzeba rezerwować ze znacznym wyprzedzeniem. Wszak Norwegia jest jednym z niewielu krajów na świecie, w których artyści są doceniani. Ci dawni są otoczeni czcią. Ci współcześni zyskują status celebrytów, gdzie indziej należny jedynie największym gwiazdom ekranu. Ponoć wszystko to za sprawą natury, która rodzącym się tu obywatelom nie pozwala pozostawać obojętnym na piękno. Jedni rodzą się artystami, inni miłośnikami sztuki. Jedni i drudzy żyją w idealnej harmonii.
Gotowi? Start!
Jak przystało na Bramę do fiordów, a tak często nazywa się miasto, właśnie stąd powinno się zaczynać podbój labiryntów złożonych z lądu i wody. Na początek warto wybrać się kolejką na wzgórze Floyen, skąd rozciąga się spektakularny widok na miasto, otaczające je wzgórza i fiord. Kto nie widział norweskich fiordów, nie widział Norwegii. Plasują się one w absolutnej czołówce światowych atrakcji turystycznych. Nic dziwnego, skaliste doliny, do których wlało się morze, tworzą prawdziwie zjawiskowe krajobrazy. Są dumne, majestatyczne i potężne.
Wellness po skandynawsku
Norwegowie twierdzą, że urodzili się w SPA stworzonym przez naturę i na co dzień hołdują zasadzie – przez zdrowie do urody. Tutaj jesteś piękny, gdy jesteś zdrowy, a o zdrowie najlepiej dbasz, korzystając z możliwości, jakie daje natura. Postrzeganie SPA jako miejsca relaksu i zdrowia, a dopiero potem urody, wynika z przeszłości i ma swoje korzenie w czasach przed odkryciem ropy. Choć dziś już niewielu to pamięta, kilkadziesiąt lat temu norweskie społeczeństwo było bardzo ubogie, a jednym z jego największych skarbów była właśnie przyroda. Relaks znajdowali w gorących kąpielach w olbrzymich, wieloosobowych, podgrzewanych piecami baliach (ustawianych przy domach), na przemian z kąpielami w lodowatym morzu, spacerami po górach i jeździe na nartach. Samo zdrowie! To kwintesencja skandynawskiej idei SPA.
Dzisiaj każdy szanujący się norweski hotel, nawet jeśli nie posiada strefy wellness czy SPA, na pewno ma saunę. A jeśli jest już SPA, to jego lokalizacja nigdy nie jest przypadkowa. Z okna musi roztaczać się nieziemski widok na okolicę, a wycieczki plenerowe, bez względu na porę roku czy pogodę, są najważniejszym punktem terapeutycznego programu. Dlatego ścieżki i szlaki pełne są rowerzystów, biegaczy, narciarzy, piechurów z kijkami do nordic walking, osób jeżdżących na nartorolkach. Co prawda dla przeciętnego Europejczyka, żyjącego na południe od Morza Bałtyckiego, cena najprostszego nawet zabiegu SPA jest nienaturalnie wysoka. Ale w końcu wystarczy, że zastosuje się do norweskiego życia w stylu wellness, a na pewno po kilku dniach pobytu wróci o niebo zdrowszy.
SPA z widokiem na fiord
Największe SPA w Bergen to Hammam SPA w Radisson Blu Hotel Norge, ale hotelem z prawdziwymi tradycjami SPA jest Solstrand Hotel [&] Bad położony 30 km od Bergen. To następca luksusowego kurortu, który pierwszy norweski premier stworzył w 1896 r. dla bergeńskiej arystokracji. Dziś Solstrand najczęściej jest odwiedzany przez biznesmenów, zakochane pary i rodziny. Goście mogą korzystać z wewnętrznego i zewnętrznego basenu, sauny i centrum wellness – wszystko z obowiązkowym widokiem na fiord. Osobom strudzonym aktywnym wypoczynkiem centrum SPA oferuje liczne masaże, a dla piechurów ma specjalny zabieg „Złote momenty”, czyli kąpiel stóp w wodzie z dodatkiem olejku eukaliptusowego, urozmaiconą pilingiem, masażem stóp, a zakończoną delikatnym masażem głowy. www.solstrand.com
Jak dotrzeć do Bergen?
Do Bergen można dotrzeć na wiele sposobów: samolotem (np. tanimi liniami Norwegian Airlines), samochodem (własnym) lub promem (Fjord Line z Danii). Wybór zależy od czasu, jaki chcemy przeznaczyć na wyjazd oraz tego, co zamierzamy na miejscu robić. Najszybszą metodą jest bez wątpienia samolot, lecz jeśli chcemy pojechać też w głąb lądu lub wzdłuż malowniczych fiordów, warto zabrać ze sobą samochód – najlepiej na prom. Nowoczesny M/S Bergensfjord pływa do Bergen trzy razy w tygodniu, a ceny za 2 osoby i auto zaczynają się od 96 euro – to znacznie mniej niż zapłacilibyśmy za benzynę, jadąc lądem, a do tego szybciej i wygodniej. Wystarczy wieczorem wsiąść na prom w duńskim Hirtshals, by rano obudzić się w Bergen. http://www.fjordline.com/
fot. Per Nybo/visitBergen.com
O AKTYWNYM WYPOCZYNKU I SPA W NORWEGII POŁUDNIOWEJ W ARTYKULE "NORWEGIA NIE TYLKO DLA ZUCHWAŁYCH"