Jeśli ktoś twierdzi, że nigdy nie kłamie, to… jest kłamcą. Wszyscy kłamiemy, tylko ranga tych oszustw może być bardzo różna – twierdzi Jarosław Kret, uczestnik drugiej edycji programu Agent Gwiazdy.
Rozmawia: Katarzyna Sołtyk
Agent to program, w którym kłamstwo i manipulacja grają pierwsze skrzypce. Czy wygrywa w nim ten, kto lepiej kłamie, czy ten kto lepiej rozpoznaje kłamstwa?
W tym programie wygrywa ten, kto ma świadomość, że wszyscy dookoła kłamią. Każdy chce być Agentem, a przynajmniej udawać go, żeby wprowadzić w błąd innych, którzy na koniec dnia źle napiszą test. Trzeba posiąść obie umiejętności, ale tak naprawdę najważniejsza jest umiejętność obserwacji i wyłączania emocji. Z Agentem jest jak z grą w szachy – kto kieruje się emocjami, ten przegrywa. Żeby dobrze grać w szachy, trzeba włączyć skupienie oraz myślenie i grać, a nie złościć się, obrażać, czy ubliżać przeciwnikowi. To nie jest ring bokserski, tylko rozgrywka intelektualna. Trzeba myśleć, a nie walczyć. A najłatwiej to osiągnąć, wyłączając się z emocjonalnych rozgrywek i obserwując innych. W Agencie obserwacja daje wiedzę. Zwłaszcza, że nie wystarczy rozszyfrować Agenta, trzeba jeszcze o nim jak najwięcej wiedzieć. A przecież, jadąc na program, nie wiedzieliśmy, kto będzie w nim uczestniczyć, więc nie mogliśmy się przygotować, zebrać informacji o tych ludziach. A Agent ściemniał tak samo, jak wszyscy inni.
Kłamstwo może być też kamuflowane emocjami. Po prawdziwych emocjach można rozpoznać kłamcę, ale jeśli uda się wyłączyć te szczere, naturalne, to do kamuflażu można użyć fałszywych emocji. To takie podwójne kłamstwo.
W tak dużej grupie bardzo różnych ludzi, samych indywidualistów, omijanie emocjonalnych raf musi być bardzo trudne.
Jest trudne, bardzo wyczerpujące i – jak na ironię – szalenie emocjonujące (śmiech). Ale trzeba umieć zapanować nad emocjami. A ludzie tego z reguły nie potrafią. Choć są i tacy, którzy zawiązują sojusze nawet z osobami, za którymi nie przepadają lub nie są przez nich lubiani (śmiech).
Jak wychodziło Ci wyprowadzanie uczestników w pole? I czy często robiłeś to?
Kłamstwo to nie moja bajka, ale zdarzyło mi się kilkukrotnie w programie. To były takie drobne kłamstewka pełniące rolę celowych zagrań strategicznych. Kiedy wchodzisz między wrony, musisz krakać jak i one.
Podobno lepiej i częściej kłamią ludzie inteligentni, bo kłamstwo wymaga dość dużego zasobu pamięci operacyjnej. Czy to się według Ciebie potwierdza?
To zależy jak rozumiemy inteligencję i z jakimi innymi cechami idzie ona w parze. Głęboka wrażliwość i wysokie poczucie etyki, które najczęściej charakteryzują ludzi inteligentnych, nie sprzyjają kłamstwu. Ludzie, którzy mają te cechy są na tyle inteligentni, że po prostu nie muszą kłamać.
Dobrym przykładem są politycy – kłamią na potęgę, choć większości z nich trudno zarzucić inteligencję, ale są za to niezwykle przebiegli, cwani i wyrafinowani. To też jest pewnego rodzaju inteligencja, ale nie ma ona pozytywnych konotacji. Oczywiście pośród polityków są też ludzie wysoce inteligentni i etyczni, ale niektórzy z nich gubią się gdzieś po drodze – znów chodzi o te kraczące wrony. W programie Agent Gwiazdy było podobnie. W ekstremalnych sytuacjach pewne nasze przyzwyczajenia z dnia codziennego odchodzą w niepamięć – bo zaczyna się walka i rywalizacja. Wtedy z człowieka mogą wyjść bardzo dziwne zachowania.
Moją siłą było to, że starałem się być poza grupą. Nie dawałem się wciągać w rozgrywki między uczestnikami, przyjąłem taką rolę w grupie. Stałem z boku i obserwowałem. To też jest pewien rodzaj kłamstwa.
A nie bałeś się, że jako outsider zostaniesz pozbawiony wiedzy, która przechodzi z rąk do rąk między sojusznikami?
Nie jestem człowiekiem, który walczy o akceptację czy towarzystwo – dawno już z tego wyrosłem. Mogę być duszą towarzystwa, ale wśród ludzi, którzy mnie akceptują. Poza tym sojusz nie zawsze opiera się na wzajemnej pomocy. Z sojuszami jest jak z kłamstwami – mogą mieć różne oblicza. Mogą polegać na tym, że nie wchodzimy sobie w drogę. Takie sojusze też miałem.
Robiłeś ogromne ilości notatek. Najbardziej zadziwiłeś mnie, kiedy robiłeś to, zjeżdżałeś na tyrolce.
Zająłem się tym, co z racji moich profesji, potrafię najlepiej. Nauczyłem się tego w fotografii, fotoreportażu. Przyjąłem rolę obserwatora, a nie fajtera. Mój notes był najbardziej pożądanym notesem w programie. Miałem czas na robienie notatek, bo nie angażowałem się w gierki i rozgrywki. Nie uganiałem się też za kasą. Pieniądze doprowadzają ludzi do obłędu – obrażamy się, bo nie zdobyliśmy kasy, cieszymy się, kiedy ją wygraliśmy. Ale ja od początku programu uświadomiłem sobie, że przecież, jeśli nie dotrę do końca, to i tak tych pieniędzy nigdy nie zobaczę na oczy. Bo przecież ta kasa jest fikcyjna, nie wpada nam do kieszeni, tylko jest zbierana do worka, który w ostatnim odcinku przejmie jedna osoba. Największym szwindlem tego programu jest to, że ten kto go wygra, wykiwa wszystkich.
Jak kłamać, żeby nie zaplątać się we własne sieci?
Moim zdaniem przy grubych kłamstwach nie ma takiej możliwości. Wcześniej czy później zawsze wpadniesz. Są metody rozpoznawania kłamców – jak choćby obserwowanie mikroekspresji – niekontrolowanych odruchów. Ale przy dłuższym przebywaniu z kimś i wnikliwej obserwacji z czasem nauczysz się to rozpoznawać. Poza tym są różne rodzaje kłamstw. Są takie, których celem jest prawdziwe oszustwo, czy wręcz zrobienie komuś krzywdy. Tacy ludzie często kłamią nałogowo – ja zawsze staram się omijać ich szerokim łukiem. Ludzie kłamią w biznesie, w domu, w polityce, w sklepach. Niektóre kłamstwa krzywdzą ludzi, inne mają na celu ochronić ich. Są też kłamstwa wynikające z zaburzeń psychicznych – dotyczą ludzi, którzy udają kogoś, kim nie są, bo boją się prawdziwej weryfikacji, tworzą sobie alternatywny obraz siebie, żeby być akceptowanym.
Każdy może sobie pozwolić na małe kłamstewka, wynikające z potrzeby chwili. Żeby się na nas nie gniewali, żeby się trochę wybielić. Często spóźniałem się do szkoły – zawsze z powodów komunikacyjnych (śmiech). Kiedyś nawet spalił się tramwaj, którym jechałem. I potem tak już zostało: – znów spalił się tramwaj – pytali koledzy.
Wiele drobnych kłamstw wynika z braku asertywności. Żeby wywinąć się od wizyty u nudnych znajomych, lepiej powiedzieć, że jestem zajęty, niż że wieczorem zamierzam odpocząć. Czy kłamstwo przychodzi nam łatwiej niż asertywność?
Myślę, że tak, bo boimy się być asertywni. Asertywność uchodzi, zwłaszcza w Polsce, za cechę negatywną. To się wiąże z naszym wychowaniem, pochodzeniem i dosyć specyficznym typem religijności. Doskonałym przykładem testu – prawda czy fałsz –jest telewizja i prezenterzy telewizyjni. Będąc na forum meteorologicznym w Turynie, zainicjowałem pewną dyskusję na temat tego, czy prezenterzy pogody w dobie smartfonów, aplikacji i wszechobecnego Internetu są w ogóle jeszcze potrzebni. Dzisiaj nawet dozorca w przedszkolu Frania umie przepowiadać pogodę. Skąd to wie? Z aplikacji w telefonie, która rano mu to pokazała. Tylko że ta aplikacja dwie godziny później zmieniła zdanie.
Prezenter pogody czy prezenter wiadomości , który występuje w telewizji twarzą w twarz z telewidzem, buduje z nim pewien rodzaj intymnej relacji. Dlaczego niektórzy są akceptowani na ekranie, a inni nie? Ważne jest to, żeby starać się być autentycznym, naturalnym. Jeśli będę fałszywy, to nie nawiążę tej relacji i nikt nie będzie chciał na mnie patrzeć. Dobry prezenter pogody, żeby był wiarygodny, musi być prawdziwy…
Jest jeszcze jedna kwestia… Nie lubimy być okłamywani, ale lubimy czasami dawać się oszukiwać – za naszym przyzwoleniem. Być oszukiwanym, a dać się oszukiwać, to są dwie różne sprawy. Film czy teatr to jest przecież jedno wielkie oszustwo, bajka wyssana z palca, ale my dajemy na nią przyzwolenie, bo przynosi nam to wymierne korzyści – w tym przypadku rozrywkę.
Dlatego dawajmy się oszukiwać,
ale nie pozwólmy na to,
żeby nas oszukiwano!
Czy udział w programie uważasz za udany i czy nauczył Cię czegoś?
Dawno nie byłem skazany na współpracę i budowanie sobie miejsca w grupie. To był dla mnie jeden wielki trening intelektualny. Traktowałem ten program jako rozrywkę i rozgrywkę. I to mi dało ogromną satysfakcję.
POLECAMY:
WSZYSCY JESTEŚMY OSZUSTAMI - Szacuje się, że każdy z nas kłamie przynajmniej dwa razy dziennie, by osiągnąć jakieś korzyści. Dlaczego to robimy, czy kłamstwo ma krótkie nogi i czy się opłaca?