Egipskie olejki eteryczne znane są na całym świecie, salony piękności noszą imię Nefretete, a zabiegi SPA nazywa się imieniem królowej Kleopatry. To właśnie w kraju faraonów narodziła się kosmetyka.
Tekst: Katarzyna Sołtyk
Egipskie olejki eteryczne znane są na całym świecie już od kilku tysięcy lat. Salony piękności noszące imię Nefretete, najpiękniejszej kobiety antycznego świata, rozsiane są po wszystkich kontynentach. Wiele zabiegów SPA nazywa się imieniem królowej Kleopatry. To właśnie w kraju faraonów narodziła się profesjonalna kosmetyka i produkowano pierwsze wieloskładnikowe kosmetyki.
Powszechnie wiadomo, że Egipcjanie od tysiącleci wierzyli, że życie pozagrobowe jest jedynie kontynuacją ziemskiego. Miało być do niego bardzo podobne, tylko doskonalsze. Dlatego balsamowali zwłoki, zabezpieczając je przed rozpadem i budowali grobowce-rezydencje. Wszystko po to, żeby po śmierci dusza mogła odnaleźć ciało i kontynuować ziemską podróż. Pierwsze egipskie kosmetyki (maści i pachnidła) przetestowano więc na... nieboszczykach.
Egipcjanie obu płci również za życia nie szczędzili środków i starań, żeby zachować wieczną młodość i podkreślić swoje wdzięki, choć początkowo był to przywilej jedynie najbogatszych. W starożytnym Egipcie istniały kremy przeciwzmarszczkowe, odżywcze i nawilżające balsamy oraz maści przyspieszające leczenie ran i blizn. Do ich produkcji używano wyciągów z roślin i kwiatów, olejów roślinnych, tłuszczy zwierzęcych, żywicy czy pszczelego wosku – zupełnie jak my dzisiaj.
Starożytna kosmetyczka
Kosmetyczka Egipcjanki z wyższych sfer była piękna, ciężka, kosztowna i bogato wyposażona. Zawierała sproszkowane barwniki do oczu i ust oraz tłuszcze i specjalne paletki, na których ucierano kosmetyk tuż przed nałożeniem miniaturową łyżeczką na skórę. Znajdowały się w niej również wonne olejki, maści, pęsetki do depilacji, grzebienie, szpilki do włosów, zwierciadła i brzytwy z brązu oraz pachnidła i kremy przechowywane w szczelnych flakonach i słoiczkach.Jedną z takich starożytnych kosmetyczek w formie szkatułki z około 1400 roku p.n.e. można dziś oglądać w British Museum.
Egipskie elity dbały o higienę, a piękności znad Nilu unikały wystawiania się na wiatr i słońce. Blada skóra była znakiem rozpoznawczym najbogatszych, opalona – oznaczała ciężką pracę na powietrzu przypisywaną biedocie. Dlatego zamożne kobiety stosowały kremy ochronne i rozjaśniające z jasnej ochry, przypominające swoim działaniem dzisiejsze podkłady kryjące o właściwościach nawilżających. Miały one również zapobiegać infekcjom. Starożytne Egipcjanki całe ciało nacierały dużą ilością olejków chroniących przed suchym i gorącym powietrzem, włącznie z włosami, które dzięki temu stawały się mocne i lśniące. W trosce o aksamitną skórę zażywały relaksujących kąpieli. Legendy głoszą, że słynąca z alabastrowej skóry Kleopatra kąpała się w mleku. Pewne jest natomiast, że zażywała kąpieli ziołowych, o czym świadczą zapisy odnalezione w Dolinie Królów.
Do depilacji Egipcjanom służyły muszle i kamienie, a także miód i żywica. Aby pozbyć się nieprzyjemnego oddechu, żuli liście tamaryszku, a na ciało wylewali ogromne ilości niezwykle trwałych pachnideł. Po otwarciu grobu Tutanchamona, niektóre z kamiennych naczyń po ponad 3 tys. lat wciąż wydzielały delikatną woń!
Migdałowe oczy
Makijaż stosowały zarówno kobiety, jak i mężczyźni, szczególną wagę przykładając do oczu, które według tamtejszej mody powinny mieć kształt wydłużonego migdału. Makijaż służył równocześnie urodzie, pielęgnacji oraz zdrowiu. W czasach, kiedy nie było okularów przeciwsłonecznych z filtrem, malowanie górnych i dolnych powiek kohlem (z domieszką malachitu dawał barwę zieloną) chroniło przed silnym słońcem i zapaleniem spojówek, a także przed pyłem czy piaskiem. Do malowania rzęs, brwi i ozdabiania paznokci stosowano hennę. Do ust zaś – pastę cynobrową.
Jak pokazały niedawne odkrycia archeologiczne, cena za nieskazitelną urodę bywała dosyć wysoka. Niektóre antyczne kremy zawierały biel ołowiową, substancję toksyczną, która przy dłuższym i regularnym stosowaniu zatruwała organizm.