Każde znane i popularne miejsce na świecie ma przypiętą łatkę. Praga jest magiczna, Lizbona melancholijna, Rzym i Paryż romantyczne, a Amsterdam – oczywiście trochę niegrzeczny.
Tekst: Katarzyna Sołtyk
Tolerancja to drugie imię Amsterdamu, a hasło „żyj i pozwól żyć innym” obowiązuje tu od stuleci. Nie ma w Europie miasta bardziej otwartego i skorego do zabawy. Wolność wyboru to znak towarowy towarzyszący turystom i mieszkańcom na każdym kroku. Dlatego tak dobrze czują się tu indywidualiści, oportuniści, niebieskie ptaki, osoby heteronormatywne, którymi przepełnione są ulice i kanały miasta, a zwłaszcza okolice Reguliersdwarsstraat, Amstel, Kerkstraat. W centrum, nad Kanałem Książęcym, stoi nawet prawdopodobnie jedyny na świecie pomnik gejów.
Amasterdam – miasto wolności
Jednym z wolnych wyborów miasta są powszechnie dostępne narkotyki – główny powód krótkich, weekendowych wypadów do Amsterdamu wielu turystów z różnych stron Europy. Lekkie narkotyki można nabyć w smartshopach i coffeeshopach. Każdy może je posiadać przy sobie, choć nie więcej niż pięć gramów. Twarde są wprawdzie zabronione, ale zainteresowani wiedzą, gdzie zabronione są mniej. Lokalne biura turystyczne mające w ofercie trasy tematyczne, oprowadzają turystów po coffeeshopach, a także po najsłynniejszej dzielnicy miasta.
Dzielnica Czerwonych Latarni to chyba najważniejszy punkt programu każdej wycieczki do Amsterdamu, indywidualnej czy grupowej. Bo nawet, jeśli ktoś sam nie korzysta, to chce przynajmniej popatrzeć. Większość snujących się tu przechodniów wabi sława i atmosfera tego miejsca.
Najstarszy zawód świata jest w Holandii legalny, ale panie nie mogą poszukiwać ani zaczepiać klientów na ulicy. Dlatego nie stoją pod latarniami, tylko uśmiechają się zza przeszklonych witryn, niczym ruchome manekiny sklepowe, prezentując swoje wdzięki w skąpym odzieniu. Podświetlone czerwonym i purpurowym światłem, wyglądają zmysłowo i seksownie, inne nieco demonicznie, ale wszystkie są ucieleśnieniem amsterdamskiej prawdziwej męskiej przygody.
Amsterdam – miasto muzeów
Dzielnica Czerwonych Latarni to nie tylko znane na całym świecie miejsce rozpusty, ale i okolica, w której skupiły się najpiękniejsze zabytki, m.in. Oude Kerk, najstarszy kościół w mieście, dom Rembrandta (obecnie znajduje się tu poświęcone mu muzeum), czy muzeum Amstelkrig, czyli piękna mieszczańska kamienica z katolickim kościołem ukrytym na najwyższym piętrze.
Amsterdam to także miasto sztuki, w którym zgromadzono najwspanialsze europejskie dzieła. Są tu 42 muzea i 141 galerii sztuki. Najsłynniejsze to Muzeum van Gogha (www.vangoghmuseum.nl) z kolekcją 200 płócien i 500 rysunków tego wybitnego artysty, Muzeum Narodowe Rijksmuseum z kolekcją wspaniałego malarstwa holenderskiego od XV do XIX wieku (m.in. płótna Rembrandta), a także muzeum sztuki współczesnej Stedelijks Museum. Ale są też nieco dziwniejsze kolekcje w muzeach kotów, okularów, fajek czy pianoli. Jak przystało na miasto rozpusty jest też Muzeum seksu, Muzeum erotyki, Muzeum haszyszu i marihuany oraz Muzeum diamentów, a – dla równowagi – Muzeum Biblii.
Amsterdam – miasto diamentów, kwiatów i delft
Ulica Nieuwe Spiegelstraat, biegnąca od Rijksmuseum do Herengracht, też wygląda niczym jedno wielkie muzeum. Mieszczą się przy niej niemal same galerie i sklepy z antykami: biżuterią, zegarami, obrazami czy delftami. Największy zachwyt wśród turystów budzą te ostatnie. Delfty to holenderska specjalność – wyroby dekoracyjne i użytkowe wykonane w technice ręcznie malowanego fajansu, w kolorze niebieskim na białym tle, ze szkliwa cynowego, produkowane były w manufakturach w mieście Delft od XVII do XIX w.
Od XVI wieku Amsterdam należy do głównych światowych ośrodków handlu diamentami. Ale dzisiaj handluje się tu wszystkim i wszędzie. Obok ulubionych, zarówno przez mieszkańców, jak i turystów, klasycznych pchlich targów pełnych holenderskich staroci i bibelotów, funkcjonują bazary książkowe, warzywno-owocowe, kwiatowe – jeden nawet pływający, niczym w dalekiej Azji. Niegdyś wszystkie stragany znajdowały się na barkach zacumowanych przy nabrzeżu kanału Singel, a ogrodnicy przybywali z towarem drogą wodną. Dziś wiele sklepów stoi też na ulicy. Nieprzerwanie od 1862 roku, od poniedziałku do soboty, sprzedaje się tu kwiaty cięte i doniczkowe, nasiona, cebulki, sadzonki. Bloemenmarkt jest bajecznie kolorowy, warto go więc odwiedzić, nawet gdy nie zamierza się nic kupować.
Amsterdam – miasto kanałów
W Amsterdamie woda jest niczym powietrze. Miasto wybudowano poniżej poziomu morza, na wydartych morzu wyspach. Tutaj wszystkie domy i pałace (w tym 6800 budowli XVI-XVIII-wiecznych) stoją na palach. Pałac Królewski znajdujący się przy skwerze Dam wybudowany jest na 13659 wbitych w grunt słupach. Holendrzy zaprawieni są w walce z wodnym żywiołem od XIII wieku, kiedy zaczęto budować pierwsze tamy na Zuiderzee. Pierwsze wzmianki o mieście pochodzą z 1275 roku. Jak wskazuje sama nazwa, miasto zostało założone przy tamie (damme) na rzece Amstel. Książęta Holandii uczynili z niego port, w którym pobierano opłaty za importowane z Hamburga piwo.
Współcześnie, na tak zwanych Nowych Wyspach, jak Java, Bornego czy KNSM, powstają osiedla mieszkaniowe, biurowce, architektura nowoczesna, kompleksy Pireus, Barcelona, Silodam. Archipelag urbanistyczny Ijburg zbudowany jest na ośmiu sztucznych wyspach o powierzchni 450 hektarów.
Amsterdam – miasto rowerów
Aż trudno uwierzyć, że w mieście poszatkowanym przez 165 kanałów nie cuchnie. Tajemnica tkwi w regularnym „przewietrzaniu” czy raczej filtrowaniu kanałów. Wieczorem zamyka się na półtorej godziny wszystkie śluzy, a stacja pomp ze sztucznej wyspy Zeeburg tłoczy do kanałów 600 tys. m3 czystej wody. W ten sposób, co trzy dni wymieniana jest zawartość wszystkich kanałów.
Turyści bardzo chętnie obserwują niezliczoną ilość łodzi i barek (w tym 2500 barek mieszkalnych) nieustannie pływających po kanałach. Najlepsze punkty widokowe to 1289 mostów rozciągniętych nad kanałami, z najsłynniejszym Magere Brug, który jest zwodzony i widnieje na niemal wszystkich pocztówkach i folderach.
Kto w Amsterdamie nie porusza się po wodzie, na pewno jedzie na rowerze. Jednoślady niczym rzeka przelewają się przez wszystkie ulice. Dosiadają ich ubrani elegancko ludzie podążający do pracy, na uczelnię, do kawiarni. Większość na stylowych, choć nieco przerdzewiałych damkach. Ilość dwukołowych pojazdów ocenia się na 600 tys. Przepełnione po brzegi parkingi rowerowe robią surrealistyczne wrażenie. Niezgłębioną tajemnicą jest, jakim cudem właściciele tej gęstwiny kół, kierownic, łańcuchów i pedałów odnajdują tu swoje wehikuły.
Amsterdam nazywany bywa Małą Holandią lub Wenecją Północy – choć kanały to jedyne, co łączy oba te miasta. Wystrój, atmosfera i ludzie są już zupełnie inne – powiedzielibyśmy, że… bardziej wyluzowane. Wielkie lotnisko Schiphol rocznie obsługuje ponad 30 mln ludzi. Jedni przyjeżdżają w sprawach biznesowych, inni dla przyjemności i relaksu, jedni na weekend, inni zostają znacznie dłużej.
Pomarańczowy Amsterdam
Trudno rozstrzygnąć, kto jest bardziej wyluzowany: mieszkańcy na swoich nieco rozklekotanych rowerach, czy poszukujący zakazanych gdzie indziej zabaw turyści. Panuje tu atmosfera ogólnego luzu, życzliwych uśmiechów oraz śpiewów w licznych bary, dyskotekach, kawiarniach i pubach. Jest wszystko, co potrzebne, aby się dobrze bawić i zrelaksować. Ulubionym miejscem wypoczynku dziennego jest Vondelpark, park w stylu angielskim z kilkoma malowniczymi stawami i kortami tenisowymi. W latach 60. i 70. XX wieku był terenem hippisowskich happeningów, a dziś to miejsce gdzie amsterdamczycy urządzają pikniki, opalają się, uprawiają jogging, jeżdżą na rolkach i deskorolkach. We wszystkie letnie popołudnia i wieczory w amfiteatrze na środku parku odbywają się koncerty i spektakle teatralne. Muzeum Filmu wyświetla stare i nowe hity kinowe.
Ulubionym dniem świątecznym mieszkańców Amsterdamu jest święto narodowe Queen’s Day (Dzień Królowej) ustanowione w 1885 roku, na pamiątkę urodzin królowej Wilhelminy. Tego dnia wszyscy mieszkańcy wylegają na ulice i kanały, bawiąc się i świętując na całego. Ubrani w barwy rodziny królewskiej, czyli na pomarańczowo, biorą udział w paradach, potańcówkach pod chmurką i wyprzedażach garażowych. Zabawa zaczyna się już wieczorem w wigilię święta i trwa do wczesnych godzin porannych dnia następnego. Na przestrzeni wieku zmieniały się daty i królowe, ale od abdykacji królowej Beatrycze i koronacji Wilhelma Aleksandra, jest to Dzień Króla i odbywa się 27 kwietnia. A więc… dobrej zabawy! Bez względu na porę dnia czy roku.
-------------------------------
SPA w Amsterdamie
Spa Sport Hotel Zuiver. „W zdrowym ciele zdrowy duch” – to hasło przewodnie hotelu. Otoczony Amsterdamskim Lasem obiekt stawia na relaks i wypoczynek (m.in. w komfortowych pokojach i SPA o powierzchni 13 tys. m2 – 8 saun, łaźnie, jacuzzi, 40-metrowy basen), ćwiczenia sportowe (w centrum sportowym z kortami do squash i tenisa) oraz zdrowe odżywianie. 50-minutowy masaż sportowy lub relaksacyjny kosztuje 65 euro.
www.zuiver.nl
Grand Hotel Amrath Amsterdam to pięciogwiazdkowy hotel o ponad 100-letniej tradycji. Świat luksusu i sztuki. Strefa Wellness czynna jest od 7 do 23, co pozwala na skorzystanie z niej przed lub po całodziennym zwiedzaniu miasta. Na zmęczonych turystów czekają masaże, m.in. aromatyczny, czekoladowy, gorącymi kamieniami.
www.amrathamsterdam.com
Warto wiedzieć
Wiosna i lato to najlepszy czas na odwiedzenie miasta, choć łagodny klimat pozwala na zwiedzanie przez cały rok. W maju i sierpniu, najbardziej słonecznych miesiącach roku, turystów jest najwięcej, a także pod koniec kwietnia, w okolicach pomarańczowego święta narodowego.
Miasto jest dość zwarte, więc centrum można zwiedzać na piechotę. Chcąc korzystać z komunikacji miejskiej warto wykupić I Amsterdam City Card, która umożliwia również bezpłatny wstęp do kilkudziesięciu muzeów (m.in. Muzeum Van Gogha), rejs po kanałach i zniżki w wybranych restauracjach, klubach i wypożyczalniach rowerów.
Ważne adresy:
www.iamsterdam.com
www.amsterdam.info– strona dostępna również po polsku
www.visitamsterdam.nl
www.simplyamsterdam.nl