Zumba wyróżnia się spośród innych zajęć w klubach fitness. Ich uczestniczki są rozentuzjazmowane, kręcą biodrami, potrząsają klatką piersiową jak Shakira. A gdy kończą się ćwiczenia, zdziwione pytają: „To już?” Chciałyby jeszcze i jeszcze.
Tekst: Elżbieta Bogusławska-Przybysz
Kiedy zumba trafiła do Polski, bardzo szybko zyskała ogromną popularność. Niektórzy sądzili, że to chwilowa moda, że przeminie, tak jak to już było z wieloma formami fitnessu. Okazuje się jednak, że ta fascynacja trwa bez przerwy, wciąż na zajęcia przychodzą tłumy ‒ podobno w Polsce jest już sporo ponad pół miliona entuzjastów zumby. Są wśród nich też panowie. W czym tkwi sekret tego szaleństwa?
ZUMBA – EUFORIA W LATYNOSKIM RYTMIE
Agnieszka Musioł-Posyniak, instruktorka zumby, podkreśla, że to zajęcia, które nie mogą się znudzić. – Na zumbie panuje niesamowita radość, wręcz euforia – mówi. Czas upływa szybko, bo nie ma tu miejsca na monotonię. Sama żywa, energetyczna muzyka porywa, a do tego rytmy się zmieniają, co chwilę wykonuje się inną choreografię. Na sali wyczuwa się jakąś magię, każdy chce dać z siebie wszystko. Niemal wszystkie panie, łącznie ze mną, krzyczą, popiskują, klaszczą. Na żadnych zajęciach fitness nie ma takiego luzu, otwartości. To powoduje, że osoby tańczące zumbę łatwo się do siebie zbliżają, nawiązują się przyjaźnie pomiędzy ćwiczącymi, a także pomiędzy nimi i instruktorami. Zawsze zostaję po zajęciach, rozmawiam z dziewczynami i wiem, że inni instruktorzy też to robią. Nie dlatego, że wypada, że to w dobrym tonie, ale po prostu czują taką potrzebę. Rozmawiamy o wszystkim, nie tylko o zumbie, umawiamy się na spotkania. Ta więź między nami jest naprawdę silna, bo przecież łączy nas pasja, radość, którą wspólnie przeżywamy kilka razy w tygodniu, podczas zumby.
ZUMBA – FITNESS I ZABAWA
Zumba jest intensywnym treningiem, który wzmacnia organizm i rzeźbi sylwetkę, a przy tym powoduje szybką utratę tkanki tłuszczowej (podczas godziny spalamy nawet do 600 kcal). Wykorzystuje głównie rytmy muzyki latynoamerykańskiej, ale nie tylko. Na zajęciach zumby mamy np. salsę, mambo, merengue, afro, sambę, taniec brzucha, ale też dla urozmaicenia: hip-hop, rap, cza-czę, tango, flamenco. Do kroków tanecznych dodaje się elementy aerobiku i treningu siłowego. Uczestnicy czują się jak podczas tanecznej imprezy i zupełnie zapominają o tym, że ćwiczą.
‒ W przeciwieństwie do innych form fitnessu, w zumbie dokładność i technika ruchu nie są najważniejsze, nikt nikogo nie poprawia. Zawsze, gdy dziewczyny mają takie życzenie, możemy przećwiczyć trudniejszy krok, ale najchętniej po zajęciach, by w trakcie nich nie tracić optymalnego tętna i nie obniżać np. efektu spalania ‒ podkreśla Agnieszka Musioł-Posyniak. ‒ Nie trzeba mieć szczególnych uzdolnień tanecznych, każdy poradzi sobie z zumbą. Musi sobie dać tylko czas na oswojenie się z choreografią. Zawsze na początku pytam, kto jest pierwszy raz i uprzedzam taką osobę, by nie wymagała zbyt dużo od siebie, nie zniechęcała się, ale dała sobie trzy zajęcia na poznanie rożnych elementów treningu. Po tych kilku dniach zwykle potrafi już wczuć się w muzykę, rozluźnia się, a wtedy jest czas, żeby uśmiechnąć się do siebie w lustrze, do koleżanki, która tańczy obok, do instruktora.
Na zajęcia zumby często zgłaszają się osoby, które nigdy nie ćwiczyły i pewnie nadal by tego nie robiły, ale zumba je zachęciła. Nie postrzegają jej jako fitness, chcą się po prostu pobawić. ‒ Potem dostrzegają, jak świetnie się czują po treningu, są dumne, że wytrzymały i zrobiły coś dla siebie. Zaczynają chodzić regularnie. Zumba daje tyle frajdy, że szybko uzależnia ‒ mówi instruktorka. Kiedyś sama tego doświadczyła. Przypadkiem zetknęła się z zumbą. Miała na sobie sweter, na nogach kozaczki na obcasach, ale zaczęła się ruszać ze wszystkimi. ‒ Ta muzyka mnie porwała. Jeden ruch, drugi, trzeci... Tak wytrwałam do końca, a instruktorka śmiała się i powiedziała, żebym następnym razem przyszła w butach sportowych. I przyszłam. Ciągle biegałam na zumbę, aż w końcu zapisałam się na kurs dla instruktorów i teraz sama prowadzę grupy.
ZUMBA I JEJ ODMIANY
Zumba ma wiele odmian, dostosowanych do wieku i kondycji ćwiczących. Najbardziej popularna, podstawowa forma to basic. Inna odmiana zumby, toning, jest wolniejsza i bardziej wytrzymałościowa, nastawiona na rzeźbienie sylwetki, z wykorzystaniem ciężarków wypełnionych piaskiem (które dodatkowo spełniają rolę instrumentów muzycznych, podobnych do marakasów) i hantelków. Jest też zumba sentao, w której wykorzystuje się krzesła. Do najbardziej intensywnych należy trening pod nazwą zumba in the circuit. Inna forma to ćwiczenia w basenie (aqua zumba). Osoby starsze lub mniej sprawne fizycznie mogą wybrać zajęcia pod nazwą gold, mniej wyczerpujące i z łatwiejszymi krokami. Dla dzieci do lat 12 opracowano zumbę pod nazwą kids zumba, w której wyodrębniono jeszcze formę dla najmłoszych, od 4 lat ‒ kids junior.
Atmosfera na zajęciach zumby w dużej mierze zależy od osoby, która je prowadzi. Licencjonowani instruktorzy co miesiąc dostają ze Stanów nowe materiały (muzykę, propozycje układów choreograficznych), które mogą wykorzystywać, pracując ze swoją grupą. Każdy z nas jednak wymyśla też własne choreografie, nagrywamy je, wrzucamy do Internetu i w ten sposób wzajemnie się inspirujemy ‒ mówi Agnieszka Musioł-Posyniak. ‒ Czasem przygotowujemy układy do popularnych hitów, także polskich. Zawsze testuję, co się podoba na zajęciach i staram się dobierać utwory tak, aby ćwiczący jak najlepiej się bawili.
ZUMBA NA CO DZIEŃ
Zumba nie ogranicza się tylko do sali w klubie fitness. Dla wielu osób stała się stylem życia. Bardzo często organizowane są maratony zumby, podczas których tańczy się trzy godziny bez przerwy. Na ogół płaci się za wstęp, a pieniądze z biletów często przeznaczane są na cele charytatywne. Oczywiście, jest to trening trochę mniej intensywny niż zwykłe zajęcia i prowadzi go na zmianę kilku instruktorów. ‒ Taki maraton zumby to wspaniała impreza ‒ opowiada Agnieszka Musioł-Posyniak. ‒ Często osoby, które idą tam pierwszy raz, mówią: nie, nie ma mowy, trzech godzin to ja nie wytrzymam. A potem okazuje się, że maraton mija nie wiadomo kiedy, adrenalina niesie jak na skrzydłach i na koniec pozostaje niedosyt, chciałoby się dłużej. Po tańcu jest zwykle after party, na którym też panuje wspaniała atmosfera.
Agnieszka, wzorem innej instruktorki, która wpadła na ten pomysł w Zalesiu, organizuje w Piasecznie spotkania w pubie, na które zaprasza innych instruktorów i entuzjastów zumby. Każdy tańczy wtedy do jednego utworu, a goście lokalu, którzy siedzieli przy drinku czy kawie, podrywają się do wspólnej zabawy. ‒ Reakcje zadowolonych, uśmiechniętych ludzi, którzy dzięki zumbie zaczynają kipieć szczęściem, są tym, co w tej pracy jest najprzyjemniejsze ‒ mówi Agnieszka Musioł-Posyniak. ‒ Kiedy tańczę na sali czy na scenie, a wraz ze mną wiele osób, czuję naprawdę wielką frajdę. A jeszcze większą, kiedy dowiaduję się, że zumba rozbudziła w ćwiczących potrzeby sportowe i starają się robić więcej dla swojego ciała, na przykład zapisują się na stretching, bo chcą się porozciągać. To sprawia mi ogromną radość.
ZUMBA POWSTAŁA PRZEZ PRZYPADEK
Zumbę wymyślił Kolumbijczyk Albert Beto Perez, tancerz i trener osobisty. Pewnego dnia, gdy przyszedł poprowadzić w klubie aerobik, zorientował się, że zapomniał muzyki, którą puszczał na tego rodzaju zajęciach. Wyjął z plecaka kilka taśm z ulubioną muzyką latynoską, wrzucił do odtwarzacza i zaimprowizował lekcję zumby. Tak się spodobała, że ludzie sami zaczęli prosić o takie zajęcia. Było to 20 lat temu. Dziś zumbę tańczy ponad 15 milionów ludzi w 180 krajach na świecie.
Agnieszka Musioł-Posyniak
Wielka pasjonatka zumby i wulkan energii, ma licencje: Instruktor Zumba® Fitness, Instruktor Zumba® Kids & Zumba® Kids Jr
CZYTAJ WIĘCEJ...