Hormony są kluczowym komponentem naszego organizmu. Dlaczego ich potrzebujesz, czego o nich nie wiesz i czego twój lekarz może nigdy ci nie powie? ‒ wyjaśnia specjalistka medycyny anti-aging, regeneracyjnej i funkcjonalnej, dr Monika Juszczyk.
Hormony są kluczowym komponentem naszego organizmu. Bez prawidłowego funkcjonowania hormonów nie ma zdrowia, a często i życia. Są one przekaźnikami informacji na poziomie komórkowym i systemowym. Hormony są niezbędne do zachowania prawidłowego metabolizmu, szczupłej sylwetki, pięknej cery, energii i witalności do późnych lat życia.
Hormony budują nasze mięśnie, ścięgna, przekaźniki nerwowe w mózgu. Sprawiają, że jesteśmy szczęśliwi i zrelaksowani. Pomagają nam spalać tłuszcze, białka i węglowodany. Dzięki temu zachowujemy równowagę, utrzymujemy w ciele pożądany poziom cukru, insuliny, cholesterolu. Hormony sprawiają, że nasza cera jest gładka, skóra pięknie napięta, że mamy lśniące włosy, mocne paznokcie, że nasze układy ‒ pokarmowy, nerwowy, naczyniowy ‒ funkcjonują właściwie.
HORMONY ‒ Dlaczego się ich boimy?
Dźwięk słowa „hormony” u wielu z nas budzi takie skojarzenia, jak: rak, otyłość, cukrzyca, wysoki cholesterol, zakrzepy żylne, choroby serca itp. Myśląc o zaburzeniach hormonalnych, myślimy o napadach gorąca. Często na myśl przychodzi insulina, igły, przewlekłe choroby przyspieszające proces starzenia. To jednak nie jest cała prawda o hormonach. Naturalne hormony są inne niż syntetyczne, stosowane w medycynie alopatycznej, nazywanej też „zachodnią” lub „współczesną”?
HORMONY ‒ Źródło piękna i dobrostanu
By zacząć podróż po świecie hormonów, musimy zdać sobie sprawę, że są one produkowane w naszym organizmie przez całe życie, od pierwszego do ostatniego oddechu. Hormony potrzebne są nam do życia tak jak woda, jedzenie, witaminy czy antyoksydanty. Nie ma jednak jednego SUPER hormonu!
Każdy hormon współpracuje z innymi i tyko ta współpraca daje pożądane przez nas efekty: optymalne zdrowie, witalność, piękne ciało, sprawny umysł i rzecz najcenniejszą ‒ równowagę, czyli dobrostan.
Ludzki organizm to dynamiczna matryca, odpowiadająca nieustannie na ataki niezliczonej ilości zewnętrznych i wewnętrznych agresorów (antygenów). Te nieustające potyczki powodują reorganizację całego systemu, która po jakimś czasie układa się w specyficzny dla nas rytm. Hormony mają swój rytm, który jest uwarunkowany naszym stylem życia, poziomem kontroli stresu, spożywanym pokarmem, długością i jakością snu oraz całym otaczającym nas środowiskiem.
Które hormony są niezbędne?
Czy potrzebujemy do życia wszystkich hormonów w takiej samej proporcji? Nie. Do przetrwania potrzeba nam tylko trzech Master Hormones: kortyzolu, insuliny i glukagonu.
Kortyzol to odpowiedź na stres. Potrzebny jest do szybkiej ucieczki przed goniącym nas lwem, do reakcji na postrzegane przez mózg stresory.
Insulina to regulator metabolizmu węglowodanów. Wydzielanie jej obniża poziom glukozy po posiłku. Jest także odpowiedzialna za metabolizm tłuszczy i białek. Dysregulacja wydzielania i transportu insuliny prowadzi do odkładania się tłuszczy, oporności insulinowej, cukrzycy, a w konsekwencji do ogólnoustrojowego stanu zapalnego organizmu.
Glukagon to hormon przeciwstawny insulinie, podwyższający poziom cukru we krwi. Wykorzystujemy go jako zapas energetyczny pomiędzy posiłkami, w czasie postu i snu.
W czasie stresu (fizycznego, psychicznego, emocjonalnego) organizm nie martwi się o hormony rozrodcze (estrogen, progesteron czy testosteron). Pierwszeństwo zawsze miało, i ma do dzisiaj, przetrwanie.
HORMONY, A PRZEDWCZESNE STARZENIE
Dlatego też długotrwały, niekontrolowany stres prowadzi do wielorakich zaburzeń. Niektóre z nich to dysregulacja insulinowa, zaburzenie metabolizmu, wzrost albo utrata wagi ciała, stan ogólnego zmęczenia, nieregeneracyjny sen, depresje, uczucia napięcia nerwowego, zaburzenia miesiączkowania, utrata włosów, zmiany w napięciu i kolorycie skory. Efektem końcowym jest przedwczesne starzenie się całego organizmu.
Wszystkie hormony (poza insuliną) są wytwarzane przez matkę hormonów ‒ pregnenolon, nasz hormon pamięci. By jednak wytworzyć pregnenolon i pozostałe hormony sterydowe, w tym rozrodcze, potrzeba nam odpowiedniej ilości cholesterolu i witaminy D. Witamina D3 jest prohormonem, pochodną cholesterolu regulującą w ciele ponad 200 różnorodnych reakcji chemicznych.
Efekty zaburzeń tarczycy
Tarczyca to organ o kształcie motyla, umieszczony na szyi, poniżej jabłka Adama. Uważana jest za regulator naszego metabolizmu. To organ zapewniający nam energię i witalność.
Częstość występowania niedoczynności tarczycy w USA ocenia się na 10 proc. dorosłej populacji, w Polsce na 5 proc. u kobiet i 1 proc. u mężczyzn. Choroby tarczycy należą do kategorii niewystarczająco zdiagnozowanych, dostrzeganych zbyt późno. Ocenia się, że w USA około 13 milionów ludzi żyje z niezdiagnozowaną niedoczynnością tarczycy.
Często pierwszymi objawami nieadekwatnej funkcji tarczycy jest przyrost wagi ciała lub zmęczenie. Kobiety pojawiają się w gabinetach lekarskich, narzekając na niemożność schudnięcia. Pomimo stosowania najróżniejszych diet, głodówek, detoksów, ćwiczeń, nie mogą zbić wagi. Okazuje się, że nie każda osoba z niedoczynnością tarczycy musi mieć książkowe symptomy z nią związane. Na dodatek standardowe testy niedoczynności tarczycy nie są na tyle dokładne, by pozwalały na postawienie wczesnej diagnozy.
NIEDOCZYNNOŚĆ TARCZYCY ‒ ZACHWIANA RÓWNOWAGA HORMONALNA
Symptomy niedoczynności tarczycy to: uczucie zimna, nietolerancja na zimno, zimne stopy lub ręce, uczucie zmęczenia, brak energii pomimo przepisowych 8 godzin snu, brak uczucia rzeźkości po całonocnym odpoczynku, skurcze mięśniowe, bóle mięśni lub stawów ‒ szczególnie po wysiłku fizycznym, zaburzenia trawienia (zaparcia, ale czasem też biegunki), nawrotowe bóle brzucha, syndrom jelita drażliwego (IBS irritable bowel syndrome), wypadanie włosów, rzęs i brwi (szczególnie w zewnętrznym kąciku oka), łojotok, kruche paznokcie, sucha, cieńsza niż dawniej skóra, szarawe albo żółtawe jej zabarwienie, widoczne oznaki przedwczesnego starzenia się skóry (liczne zmarszczki, cellulit), pogorszenie pamięci, zaburzenia koncentracji, obecność tzw. brain fog (mgły mózgowej), stany lekkiej lub nawet ciężkiej depresji, niepokoju, zaburzenia miesiączkowania, obniżone libido, niemożność zajścia w ciążę, poronienia, niepłodność, anemia, podwyższony cholesterol lub zaburzony jego metabolizm, wysoki poziom trójglicerydów (dyslipidemia), oporność insulinowa (przedcukrzyca), syndrom metaboliczny, podwyższone białko zapalne CRP, zbyt niskie albo podwyższone ciśnienie, wolny puls, przyspieszona sztywność naczyń (miażdżyca).
Choć brzmi to przerażająco, to tylko niektóre z symptomów zachwianej gospodarki hormonów tarczycy i współdziałających z nią organów. I nie trzeba mieć ich wszystkich, by mieć niedoczynność tarczycy.
Ostatnio, u coraz większej liczby osób, diagnozowana jest choroba Hashimoto. To choroba autoimmunologiczna, w której pobudzony układ odpornościowy wytwarza przeciwciała przeciwko własnemu organowi tarczycy. Przeciwciała te to TPO (thyroid peroxidase) i Tg (thyroglobulin). Niszczą one tarczycę niczym wolno palący się ogień, doprowadzając z czasem do dysfunkcji innych narządów.
Choroba ta ma predylekcje do kobiet i często diagnozowana jest zbyt późno, kiedy przeciwciała są bardzo wysokie, symptomy obejmują cały organizm, a tarczyca jest nieodwracalnie zniszczona. Z mojej wiedzy i doświadczenia klinicznego wynika, że wielu osobom można pomóc, wiele też udaje się wyleczyć. Sukces leczenia zależy jednak od okresu początkowej diagnozy, stopnia zaawansowania choroby, jak też świadomoci potrzeby leczenia wielosystemowego. Dlatego tak ważne jest, by zarówno pacjenci, jak i lekarze, nie bagatelizowali wczesnych objawów.
Stres i hormony
Długotrwały, niekontrolowany stres (mówimy tu o stresie fizycznym, psychicznym, jak też emocjonalnym) prowadzi do zaburzenia funkcji nadnerczy, tzw. zmęczenia nadnerczy. Często towarzyszy ono niedoczynności tarczycy, dając podobne objawy.
Nadnercza to organy o kształcie orzecha włoskiego, osadzone ponad nerkami. Składają się z części zewnętrznej ‒ kory nadnerczy (3 warstwy) i części wewnętrznej ‒ miąższu nadnerczy (medulli). Są one odpowiedzialne za kontrolę stresu, regulację ciśnienia krwionośnego, poziomu płynów w organizmie, gospodarkę elektrolitową (sód, potas), metabolizm cukru, jak też za produkcję hormonów rozrodczych ‒ DHEA (dehydroepiandosteronu, pregnenolonu, estrogenów, progesteronu, testosteronu, androstendionu).
Niekontrolowany stres prowadzi do zmęczenia całego organizmu, zwolnienia metabolizmu, przybierania na wadze lub nadmiernego chudnięcia (w zależności od stadium choroby), zwiększonego łaknienia na pokarmy słodkie lub słone, obniżonego libido, zaburzeń miesiączkowania, zawrotów głowy, zaburzeń koncentracji, pogorszenia wyglądu skóry. Zaburzeniem funkcji nadnerczy jest także nadmierne owłosienie twarzy, klatki piersiowej lub okolicy łonowej, jak też zespół jajników policystycznych PCOS. To coraz częstsza diagnoza w USA, spotykana już u nastolatków i młodych kobiet po 20. roku życia.
Jakie wnioski wynikają z takiej diagnozy? By pomóc pacjentom, musimy wszelkimi dostępnymi metodami wyrównywać poziom hormonów. Że nie jest to łatwe, ale możliwe, niech świadczy poniższy przykład.
Hormony bioidentyczne, czyli medycyna funkcjonalna w praktyce
42-letnia Maria przyszła do mnie, narzekając na zmęczenie, przybieranie na wadze (szczególnie w okolicach brzucha i bioder), utratę włosów, nieregularne, przedłużające się i obfite cykle (co 30-35 dni, trwające po 7 dni), trądzik i objawy przedwczesnego starzenia się skóry (zmarszczki, cellulit, utrata elastyczności). Pracowała w dużym szpitalu jako farmaceutka, zajmując się wyrobem leków chemoterapeutycznych. Miała dwójkę dzieci w wieku 14 i 10 lat i biegała od rana do wieczora pomiędzy pracą, szkołą i domem. Nie miała czasu na gotowanie, jadła w biegu, zmęczenie zabijała kawami, napojami energetycznymi, słodkimi albo słonymi pokarmami, w tym z popularnych fast foodów.
Kilka lat temu zdiagnozowano u niej chorobę Hashimoto i PCOS (syndrom jajników policystycznych). Przyjmowała lewotyroksynę (syntetyczny hormon o działaniu przypominającym hormony tarczycy) i pomimo normalnego poziomu TSH i T4 była ciągle zmęczona.
Wyniki badań w moim gabinecie wykazały niekontrolowaną chorobę Hashimoto, nieadekwatny poziom FT3, zmęczenie nadnerczy, niedobór progesteronu, podwyższony testosteron, DHEA (typowe dla PCOS), anemię, w tym niedobór żelaza, witaminy B12 i D3 oraz niedobór selenu. Maria w wywiadzie podała też symptomy sugerujące nietolerancję glutenową, często towarzyszącą chorobie Hashimoto.
Leczenie objęło: dietę bezglutenową, niskowęglowodanową, z adekwatną ilością tłuszczy i białek. Choroba Hashimoto była leczona T4/SRT3, wyrabianym w specjalnych aptekach przez wyspecjalizowanych farmaceutów. Zmęczenie nadnerczy było leczone przez adaptogeny (leki ziołowe wzmacniające odporność na stres) i techniki kontrolowania stresu (oddychanie przeponowe, medytację, spacery).
Niedobór progesteronu był leczony naturalnym, bioidentycznym progesteronem, także wyrabianym w specjalnej aptece. Na oporność insulinową Maria otrzymała Metforminę. W tym samym czasie otrzymała suplementację witaminy D3, witamin B, selenu i małą dawkę żelaza w formie chelatu.
Po kilku miesiącach Maria wróciła na wizytę, czując się znacznie lepiej. Zmęczenie zaczęło ustępować. Po następnych kilku miesiącach zaczęła ćwiczyć, straciła wymarzone 5 kg, jej przeciwciała przeciwko tarczycy (TPO, TG antibodies) obniżyły się o połowę, oznaki PCOS, tj. hirsutyzm, trądzik, nieregularne miesiączki, ustąpiły.
Po zastosowaniu doskórnego progesteronu znikło też napięcie przedmiesiączkowe, bóle głowy, uczucie pełności i bolesność piersi.
Ze względu na leczenie doskórnymi hormonami (kremami) badania hormonalne, w tym poziom kortyzolu, DHEA, były wykonywane przy użyciu testów linowych i krwi kapilarnej (w tym przypadku badania krwi żylnej nie oddają rzeczywistego poziomu hormonów i mogą prowadzić do przedawkowania). Pokazały one znaczną poprawę ogólnoustrojowej gospodarki hormonalnej.
Powyższy przykład to jeden z licznych, zakończonych sukcesem przypadków zastosowania medycyny funkcjonalnej w praktyce.
Nie bójmy się hormonów!
Pamiętajmy, że hormon hormonowi nie równy. Naturalne, bioidentyczne hormony mają inną strukturę niż hormony syntetyczne. Mają taką samą biochemiczną strukturę jak nasze własne hormony, produkowane przez całe życie. Pasują do receptorów komórkowych jak klucz do zamka. Dzięki temu są przez nie łatwo rozpoznawane, transportowane i metabolizowane jak hormony naturalne.
Nie ma jednego super hormonu, tak jak nie ma super pokarmu, super witaminy czy super antyoksydantu! To nie jeden hormon, ale symfonia hormonów, dopasowana indywidualnie do naszych potrzeb, zagra dla nas pożądaną muzykę! Wynikiem tej symfonii jest optymalne zdrowie, witalność, piękno i ogólnoustrojowy dobrostan.
Ilość hormonów zmienia się w ciągu całego życia. Dlatego w czasie zastępczej terapii hormonami bioidentycznymi wskazane są regularne, okresowe badania ich poziomu. Terapia musi być prowadzona przez doświadczonego w tej dziedzinie lekarza. Są to zazwyczaj lekarze medycyny funkcjonalnej, regeneracyjnej i anti-aging. Polecam sprawdzenie, czy dany lekarz ma specjalizację w tej dziedzinie, doświadczenie i czy monitoruje hormony według zalecanych standardów.
Nie bójmy się hormonów! To nie hormony powodują nowotwory, tycie, cukrzycę, wysoki cholesterol, nadciśnienie, zawały serca, udary mózgu, zakrzepy czy bóle głowy. Przyczyną chorób jest ich nieprawidłowy metabolizm, nieodpowiednia ich ilość lub nieodpowiednie proporcje.
------------------
Hormony są nam potrzebne do:
► zachowania prawidłowego metabolizmu,
► wytwarzania energii komórkowej,
► sprawnej funkcji mitochondriów,
► zachowania witalności aż do późnych lat życia,
► prawidłowego funkcjonowania mięśni, ścięgien i stawów,
► wzrostu produkcji kolagenu i elastyny, co zapewnia nam piękny, młody wygląd skóry, lśniące włosy i mocne paznokcie,
► zachowania we krwi prawidłowego poziomu cukru i insuliny.
Odpowiedni poziom naturalnych hormonów, ich pożądany metabolizm, to szczupła, ładnie wyrzeźbiona sylwetka, z odpowiednim stosunkiem tkanki mięśniowej do tłuszczowej, to dobra pamięć, koncentracja, zrównoważony nastrój, regeneracyjny sen, silny i sprawny układ immunologiczny.
________________________________________
Czytaj też: EKSPLOZJA DŁUGOWIECZNOŚCI
________________________________________
Pierwsze spotkanie z medycyną funkcjonalną
Moja przygoda z medycyną funkcjonalną, regeneracyjną, anti-aging, nazywaną też medycyną holistyczną lub integracyjną, zaczęła się w 2008 roku, kiedy do mojego gabinetu weszła 64-letnia pacjentka z książką słynnego lekarza holistycznego, eksperta chorób tarczycy, doktora Davida Brownsteina, zatytułowaną „Overcoming Thyroid Disorders” (Pokonując choroby tarczycy).
Poprosiła o przepisanie jej Armour Thyroid (wyciągu z tarczycy świń), bo nic jej tak nie pomaga. Powiedziała, że powinnam przeczytać tę książkę i zadzwonić do pewnego biologa komórkowego na uniwersytecie w Arizonie, z którym ona od lat współpracuje.
Po przeczytaniu tej i wielu innych książek, rozmowach z lekarzami holistycznymi, naukowcami, biologami komórkowym, byłam zaskoczona ogromem nowej dla mnie wiedzy. Jak to możliwe, że nie uczono mnie tego na studiach medycznych w Polsce, w czasie rezydentury z medycyny wewnętrznej w USA, czy też w czasie specjalizacji z kardiologii prewencyjnej na Uniwersytecie w Connecticut?
Zaczęłam przypominać sobie pacjentów z chorobami tarczycy, z towarzyszącymi im zaburzeniami hormonalnymi, problemami z utratą wagi, z podwyższonym cholesterolem, chorobami naczyń i serca. Ich stan nie poprawiał się, mimo stosowania konwencjonalnej terapii hormonalnej. Dlaczego nie mogłam im pomóc?
Inny pacjent ‒ lekarz ‒ obdarował mnie kolejnymi książkami z dziedziny medycyny funkcjonalnej, zachęcił do wyjazdów na szkolenia i zrobienia specjalizacji z medycyny funkcjonalnej. Tak trafiłam do tego świata, który z każdym dniem wydaje mi się coraz bardziej fascynujący.
Dr Monika A. Juszczyk
absolwentka AM we Wrocławiu.
Od 1997 roku praktykuje w Stanach Zjednoczonych.
Jest kardiologiem, specjalistą medycyny anti-aging, regeneracyjnej
i funkcjonalnej (FAARFM). Od 2010 prowadzi Wellness for Life Organization.