Każdy chce czerpać satysfakcję z życia, ale nie wszystkim się to udaje. Naukowcy, psychologowie, artyści od lat próbują ustalić, od czego zależy szczęście. Ostatnio przeważa opinia, że przede wszystkim... od naszego sposobu myślenia.
Tekst: Elżbieta Bogusławska-Przybysz
Gdy słyszymy pytanie: „Czym jest szczęście?”, często nie potrafimy określić dokładnie, co kryje się pod tym pojęciem. O odpowiedź poprosiliśmy więc ekspertkę, specjalistkę od ludzkich dusz ‒ psycholog Monikę Dreger z Warszawskiej Grupy Psychologicznej. „Definicja szczęścia mówi, że jest to emocja, która pojawia się, gdy ktoś ocenia swoje doświadczenia ‒ czyli to, co go spotyka w życiu ‒ jako pozytywne. Aby je tak postrzegać, muszą one wnieść coś dobrego lub być subiektywnie ocenione jako dobre. Dla mnie to oznacza, że każdy ma jakieś oczekiwania i wyobrażenia (nawet te nieuświadamiane) i kiedy doświadczenie je zaspokaja, oceniamy je jako pozytywne i wtedy jesteśmy szczęśliwi. Są osoby optymistyczne, którym łatwiej jest być szczęśliwymi i te bardziej negatywnie nastawione, nieufne. Tym drugim trudniej interpretować swoje doświadczenia jako pozytywne”.
DOBRA POSADA, PIENIĄDZE, LUKSUS...
Bardzo często szukamy szczęścia gdzieś na zewnątrz. Uzależniamy swoje dobre samopoczucie od czynników materialnych. Zwłaszcza w ostatnich latach obserwuje się dążenie do luksusu i wygody. Ile jest prawdy w powiedzeniu, że pieniądze szczęścia nie dają? Sporo, ale nie cała. Zależność poczucia życiowej satysfakcji od większego lub mniejszego bogactwa została dosyć dobrze zbadana. Eksperci, którzy przeprowadzili ankietę wśród najbogatszych Amerykanów z listy Forbesa, ze zdumieniem odkryli, że co trzeci z nich czuje się mniej szczęśliwy od o wiele biedniejszego przeciętnego rodaka. O pieniądzach marzą głównie ci, którzy ich nie mają. Osoby bogate szybko przyzwyczajają się do swojego statusu i nie postrzegają go jako szczególnego powodu do zadowolenia. Podobnie jak nie cieszymy się z tego, że mamy w domu prąd, ciepłą wodę, centralne ogrzewanie, jedzenie w lodówce itd. Byłyby one przez nas pożądane, gdybyśmy nagle musieli mieszkać w jaskini, rozpalać ognisko, polować... Poprawa warunków życia może nas uszczęśliwić, ale na krótko, dopóki jeszcze wyraźnie odczuwamy różnicę pomiędzy tym, jak było niedawno, a tym, jak jest teraz. Wygrana na loterii wywoła euforię u osoby biednej, natomiast zupełnie nie zrobi wrażenia na bogatej.
ULOTNOŚĆ I ILUZORYCZNOŚĆ
Zdaniem psychologów ewolucyjnych, zostaliśmy przez naturę zaprogramowani tak, że szczęście odczuwamy tylko czasami. To chwile, które jedynie na krótko odrywają nas od rzeczywistości. Gdybyśmy stale byli radośnie podekscytowani, stępiłaby się nasza uwaga i nie dostrzegalibyśmy zagrożeń wokół siebie. Strach, złość czy smutek mobilizują nas do działania. Szczęście jest więc czymś, do czego nieustannie dążymy. A co nam utrudnia tę drogę? Po pierwsze, nierealne oczekiwania czy wyobrażenia. Czasami chcemy od życia zbyt wiele i zamiast skupić się na tym, co osiągnęliśmy, koncentrujemy się na rzeczach, których nam brakuje. I przez to ciągle jesteśmy niezadowoleni. Kolejna przeszkoda to tzw. warunkowanie szczęścia. Często zakładamy, że szczęśliwi będziemy dopiero wtedy, kiedy coś osiągniemy, np. gdy: schudniemy 20 kg, zdobędziemy ciekawszą pracę, znajdziemy dla siebie partnera... I nie dopuszczamy myśli, że bez tego również można czerpać satysfakcję z życia.
Odczuwanie szczęścia utrudnia nam też mechanizm adaptacyjny, zwany przez niektórych hedonistycznym młynem. Chodzi o to, że każdy człowiek ma skłonność do szybkiego nasycania się swoimi osiągnięciami i stawiania sobie kolejnych celów. Jeśli mamy małe mieszkanie i marzymy o większym, zmiana na duże rzeczywiście nas uszczęśliwi, ale potem zaczynamy myśleć o domu, przynajmniej malutkim. A po pewnym czasie z kolei ten dom wydaje nam się za ciasny, chcemy większy itd. Artyści, którzy na początku marzą, by zagrać choć mały epizod w filmie, później pragną roli pierwszoplanowej, sława zaczyna ich cieszyć, prestiżowe nagrody dają zadowolenie... do czasu. Niektórzy ze zdumieniem odkrywają, że prawdziwe szczęście daje im co innego. Często są to bardzo zwyczajne rzeczy, np. niewyszukane hobby (choćby pielęgnacja ogrodu) czy czas spędzony z rodziną.
ZMIANA NASTAWIENIA
Nie ma uniwersalnego przepisu na szczęście, jest ono sprawą bardzo indywidualną. Na pewno błędem jest porównywanie się z innymi i próba bycia takimi, jak oni lub dążenie do osiągnięcia tego samego. Dla każdego z nas co innego może być ważne. Dla wielu będzie to np. rodzina, ale kto, kto jest samotny, nie musi czuć się mniej zadowolony z życia od tego, kto ma stałego partnera i dzieci. Naukowcy Uniwersytetu Queensland w Brisbane przeprowadzili badania wśród pań po sześćdziesiątce i stwierdzili, że wdowy i panny w tym wieku są szczęśliwsze niż ich zamężne rówieśniczki. Prowadzą bowiem ciekawsze życie, są bardziej aktywne i potrafią znaleźć dużo źródeł satysfakcji.
‒ Umiejętność czerpania radości w znacznym stopniu można w sobie wypracować. Warto wprowadzić zmiany, dzięki którym nasze oczekiwania będą częściej spełniane, a tym samym będziemy szczęśliwsi ‒ podkreśla psycholog Monika Dreger. ‒ Przede wszystkim proponuję zajrzeć w siebie i rozpoznać własne potrzeby, oczekiwania, stereotypy, wyobrażenia czy nawet marzenia. Sprawdźmy, czy są to rzeczy realne, możliwe do osiągnięcia, czy schematy są sztywne. Już samo poznanie siebie sprawi, że lepiej się zrozumiemy, a to niewątpliwie prowadzi do szczęścia. Jeśli nasze oczekiwania staną się bardziej realne, a to znaczy ‒ możliwe do zrealizowania, jeśli stereotypy przestaną być sztywne i dopuścimy zmiany, to łatwiej będzie nam otworzyć się na świat i innych, łatwiej będzie spełniać swoje oczekiwania, a tym samym będziemy bardziej szczęśliwi.
Często wydaje nam się, że czegoś pragniemy, a potem nagle okazuje się, że to wcale nie było nam potrzebne do zadowolenia. Dlatego co jaki czas warto zadawać sobie pytanie: „Czego naprawdę pragnę? Co jest dla mnie ważne?” W miarę upływu lat, te potrzeby mogą się zmieniać. Warto je w sobie odkrywać i nie zaniedbywać ich. Szczęście jest w nas, to nasza emocja ‒ mówi Monika Dreger. ‒ Czasami ludzie oczekują, że ktoś lub coś da im szczęście. A tak naprawdę chodzi o to, czy mamy oczekiwania, które kto lub co może zaspokoić. Jeśli tak, to jesteśmy szczęśliwi. Nie chodzi mi o to, aby nie mieć oczekiwań, ale o to, aby były one realne i aby świat mógł je spełniać. Czasami też musimy sami spełniać swoje oczekiwania. I to też musi być realne. Nie wymagajmy tego, co jest po prostu niemożliwe do osiągnięcia.
NA CO DZIEŃ
Wiedząc, że szczęcie jest ulotne, warto dostrzegać i celebrować miłe chwile w życiu. Nie stać nas na wczasy na Malediwach? Spacer w polskim lesie w ładną pogodę też może być przyjemny. Dobra kawa, chwila relaksu, aromatyczna kąpiel ‒ to wszystko ma znaczenie. Takie drobne cegiełki składają się na ogólne poczucie szczęścia. Należy też pamiętać, że za radość i euforię odpowiadają m.in. endorfiny i serotonina. Poziom tych substancji w naszym organizmie rośnie, gdy jesteśmy aktywni fizycznie, dlatego warto uprawiać sport. Uczeni dowiedli, że także pomaganie innym wpływa bardzo pozytywnie na nasz nastrój, bo aktywizuje układ nagrody w mózgu. Altruizm działa więc korzystnie w obie strony ‒ uszczęśliwia i tych, którym pomagamy, i nas samych.
Warto jak najczęściej robić podsumowania wszystkich pozytywów w naszym życiu, uwzględniając nie tylko większe osiągnięcia oraz np. dobre zdrowie, ale też takie drobiazgi, jak: smaczny posiłek, ładna pogoda, miła rozmowa z przyjaciółką, dobra ocena dziecka w szkole itd. Już samo uświadamianie sobie tych wszystkich miłych okoliczności zwiększy nasze poczucie szczęścia i doda energii do realizacji marzeń.
Monika Dreger
psycholog i mediator rodzinny z Warszawskiaj Grupy Psychologicznej