Kiedy w bajkach dobro wygrywa ze złem i czarny charakter zostaje ukarany, dzieci śmieją się, wywijają koziołki i krzyczą: „Dobrze mu tak!”. Z biegiem lat uczą się powstrzymywać emocje, ale satysfakcja z uczestnictwa w sprawiedliwej zemście pozostaje.
Tekst: Isabela Kołodziej
Dorośli odbiorcy kultury co prawda siedzą w kinie cicho, ale w głębi ducha mają ochotę przybić piątkę, gdy na ekranie złoczyńca ponosi karę. Jeśli jej zabraknie, czują się oszukani i nie mogąc precyzyjnie określić źródła frustracji, kwitują, że film czy książka były do bani. Bierne uczestnictwo w udawanym akcie zemsty tak nas pasjonuje, że zainteresowali się tym naukowcy. Odkryli sporo interesujących rzeczy i jak wiele razy wcześniej i tym razem okazało się, że kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa.
Matylda ze spluwą
W „Leonie Zawodowcu” Matylda wybiera się na posterunek, by zemścić się na niedobrych gliniarzach. Wyobrażacie sobie widza, który zamiast jej kibicować, sprzyjałby drużynie korumpowanego Stansfielda? Nie. To tak, jak nie życzyć szczęścia Czarnej Mambie z „Kill Billa”. Zemsta porusza nas szczególnie, gdy po jednej stronie staje wszechwładny krzywdziciel, a po drugiej pozornie niewinna i słaba ofiara. To dlatego odwet w kobiecym wydaniu jest zawsze pasjonujący.
Potencjał tego motywu dostrzegł pisarz Daniel Koziarski, pomysłodawca tomu opowiadań „Zemsta jest kobietą”. – Co prawda temat zemsty jest mocno eksploatowany w literaturze i szeroko rozumianej popkulturze, ale niezaprzeczalnie wiąże się on z dominacją pierwiastka męskiego – tłumaczy Koziarski. – Tymczasem dużo ciekawsza wydaje mi się emocjonalność skrzywdzonych kobiet, które pragną w różny sposób odegrać się za swoje nieszczęścia czy niepowodzenia. Z tej myśli wyrosła idea zbioru. Jeśli idzie o formę, trafny wydał mi się pomysł antologii, w której spotkają się autorzy i autorki różnych wrażliwości. Ostatecznie wraz z wydawnictwem JanKa ogłosiliśmy nabór opowiadań i spośród wielu ciekawych prac wybraliśmy te, które złożyły się na zawartość tomu „Zemsta jest kobietą” – dodaje.
Łatwo o tezę, że radość z udanej zemsty to wynik przekazu kulturowego. Zarówno Biblia, jak i mitologia Greków i Rzymian aż roją się od scen wyrywania flaków winowajcom. Motyw zemsty w literaturze i kinie jest jednym z najczęściej eksploatowanych i ponoć sam Nitzhe miał powiedzieć, że „w kwestii miłości i zemsty kobiety są bardziej barbarzyńskie od mężczyzn”. Ile w tym prawdy?
Zemsta jest kobietą
Mechanizm odczuwania radości z zemsty jest w nas genetycznie zaprogramowany. Ma pełnić użyteczną rolę karzącego miecza dla tych osobników, którzy zachowują się nie fair. Wszyscy idą zbierać jagody, a jeden leser schował się w grocie udając, że zadra wbiła mu się w piętę? Nieładnie! Za karę nie dość, że nie podzielimy się z nim uzbieranymi jagodami, to jeszcze wsadzimy mu mrówki w gacie, żeby zapamiętał lekcję.
Jeśli idzie o kobiety, to okazało się, że nie pragną zemsty bardziej niż mężczyźni, tylko dłużej. Podczas badań ankietowych w społecznościach dotkniętych wojną w byłej Jugosławii stwierdzono, iż nieco mniej kobiet niż mężczyzn wyraża potrzebę zemsty na krzywdzicielach. Podczas gdy ponad połowa panów fantazjowała o zemście, tylko około 40 proc. kobiet deklarowało, że nienawiść jest tak silna, iż mogłyby ją przełożyć na czyny. Kiedy jednak badania powtórzono po roku, okazało się, iż w mężczyznach żądza zemsty stygła, a w kobietach emocje gotowały się jeszcze silniej niż wcześniej. Kobiety dłużej niż mężczyźni pamiętają urazę, bez względu na to, czy krzywdzicielem był mężczyzna, czy inna kobieta. Nie wybaczamy łatwo zdrady, opuszczenia, poniżenia, obmawiania i krzywdy wyrządzonej naszym bliskim.
Żeby przeprosił
Pragnienie zemsty jest tym silniejsze, im bardziej czujemy się poniżone i bezradne. Akt zemsty ma zmazać wstyd oraz pomóc odzyskać swoją dumę. Według australijskiego doktora psychologii społecznej Iana McKee, w grupie mężczyzn najczęściej o zemście myślą ci, którzy jednocześnie prezentują silne przywiązanie do wysokiego statusu. Im bardziej facetowi zależy na władzy i dobrej pozycji w grupie, tym bardziej będzie skłonny do dokonywania aktu zemsty, by w razie obrazy „zachować twarz”. Wśród kobiet o zemście najczęściej marzą te, które doznały ważnej emocjonalnej straty. Mężczyzna nie wybaczy na przykład ośmieszenia w towarzystwie, a kobieta między innymi zdrady jej uczuć czy nadużycia zaufania.
Kiedy pyta się osobę planującą zemstę, po co to robi, najczęściej padają ogólne lub wymijające odpowiedzi: „żeby poczuć się lepiej” lub „by sprawiedliwości stało się zadość”. Trzeba zadać naprawdę sprytne pytania, by dotrzeć do prawdziwych motywów. Udało się to naukowcom z Michigan University. Okazało się, iż najczęściej wymieniane motywy osób planujących zemstę to: odzyskanie godności, przywrócenie poczucia własnej wartości, „danie lekcji” agresorowi, uzyskanie przeprosin, sprawienie, by krzywdziciel odczuwał ból i wstyd, aby „było sprawiedliwie”. Często poprzez akt zemsty chcemy niejako przywrócić równowagę lub cofnąć to, co już się stało. Zdaje się nam na przykład, że zdrada partnera przestanie być bolesna, jeśli on zostanie zdradzony, zrozumie swoje błędy i przeprosi. Chcielibyśmy zamienić winowajcę w ofiarę, aby połączyła ich wspólnota doświadczeń. I tu zaczyna się problem…
Kwaśny smak
Kobiety do realizacji planu zemsty, szczególnie krwawego, niezbyt się nadają, bo w przeciwieństwie do mężczyzn, nie potrafią się napawać finalnym aktem przemocy. Wiemy to z badań aktywności mózgowej przeprowadzonych przez zespół Tani Singer w University College w Londynie.
Przy pomocy tomografii pozytronowej sprawdzano reakcję ochotników na fizyczną karę (oczywiście udawaną przez umówione osoby), wymierzaną oszustom zaaranżowanej przez badaczy gry. Mózgi mężczyzn wykazywały pobudzenie ośrodka przyjemności na widok kary w postaci impulsu elektrycznego. Kobiety natomiast współczuły „torturowanym” bez względu na to, czy byli winni, czy nie. Lubimy fantazjować o zemście, ale jeśli jej akt ma zawierać przemoc, wolimy się wycofać. Poważnej psychicznej szkody doznajemy już podczas planowania aktu zemsty.
Koncentrowanie się na krzywdzie i gniewie jest jak sypanie soli na ranę. Psychologowie z University of Virginia przeprowadzili serię eksperymentów, w której części badanych pozwolono na karanie oszustów, a części tego zabroniono. Kiedy potem pytano uczestników o emocje, najgorzej czuli się ci, którzy dokonali zemsty. Po realizacji planu zemsty zdajemy sobie sprawę, że czas się nie cofnął, a krzywda boli jak dawniej. Utracona godność nie wraca wraz z wymuszonym na krzywdzicielu „przepraszam”, można ją odzyskać wyłącznie na drodze pozytywnych doświadczeń. Na domiar złego stworzyliśmy sobie śmiertelnego wroga, bo akt zemsty, zamiast zrozumienia naszej sytuacji, wywołał w nim pragnienie odwetu. Mahatma Gandhi miał rację mówiąc: „Gdybyśmy mieli się kierować zasadą oko za oko, ząb za ząb, to wkrótce świat byłby pełen bezzębnych i ślepych ludzi”.
Trochę kultury na kłopoty
Skoro zemsta nie pomaga, to jak przynieść ulgę zbolałemu po krzywdzie ego? Jednym z mądrych pomysłów naukowców jest medytacja, bowiem studia nad reakcjami mózgów mnichów buddyjskich wykazały, iż ci potrafią z jej pomocą „wyczyścić” poczucie krzywdy i skupić się na kojącym współczuciu wobec winowajcy. Psychoterapeuci radzą wybaczyć, zapomnieć bądź po prostu pogodzić się z przeszłością, a zemstę zostawić wymiarowi sprawiedliwości, jeśli krzywda podpadała pod paragraf. Zamiast na zemście, lepiej skoncentrować się na odbudowaniu poczucia wartości poprzez pozytywne działania. Kto znajdzie dziedzinę, w której będzie się spełniał – sport, sztukę, miłość, dobroczynność – ten raczej nie będzie miał potrzeby szukać odwetu.
Można też sięgnąć po fikcyjną opowieść o zemście. Uwielbiamy razem z mścicielami wymierzać kary, bo jeśli ktoś poniesie psychologiczne konsekwencje, to tylko oni. My możemy spokojnie napawać się bajkowym poczuciem, że wszystko wróciło do normy a balans dobra i zła zostaje zachowany.
Źródło: Magazyn Boutique