Kosmetyki ekologiczne, naturalne, organiczne, bio stały się synonimem zdrowia i jakości. Ale co one tak naprawdę oznaczają? Czy kosmetyki ekologiczne są dobre przede wszystkim dla użytkowników czy również dla środowiska naturalnego? Skąd na dodatek mieć pewność, że te sformułowania nie są tylko marketingowym chwytem?
Tekst: Kaja Ostrowska
Kosmetyki ekologiczne, naturalne, organiczne czy bio. Co te terminy tak naprawdę oznaczają? Kwestia robi się jeszcze bardziej skomplikowana, gdy do naszych rozważań dołączymy takie terminy jak vege czy raw? Postanowiliśmy więc rozszyfrować znaczenie etykiet, certyfikatów i idei.
Wiele osób uważa, że naturalne równa się ekologiczne. Jest w tym sporo prawdy, bo produkt ekologiczny powinien być wytworzony z naturalnych surowców z poszanowaniem środowiska naturalnego – ekologia to wszak nauka na temat wzajemnych zależności między człowiekiem a jego otoczeniem. I dobrze byłoby, by wzajemne oddziaływanie nie przynosiło szkody żadnej ze stron.
Tyle teoria, która jednak odbiega od praktyki epoki późnego kapitalizmu. Problem polega bowiem na tym, że nie istnieją w Polsce przepisy, które by definiowały, czym są kosmetyki ekologiczne, naturalne, organiczne czy bio: w sensie znaczeniowym – i potocznym odbiorze – wszystkie te słowa są synonimami.
KOSMETYKI NATURALNE I EKOLOGICZNE
Skoro jednak nie ma przepisów, część producentów chce skorzystać na ekologicznej modzie i opatruje etykiety swoich kosmetyków sformułowaniami: „produkt naturalny”, „zawiera tylko naturalne składniki”, „eko” itp. Podkreślamy: taka informacja może być prawdą, ale by produkt uznać za ekologiczny musi być wytworzony według określonych zasad, a jego skład powinien spełniać odpowiednie wymagania. Krótko mówiąc, taka produkcja podlega kontroli, a za poddanie się weryfikacji otrzymuje się atest wydawany przez jedną z instytucji certyfikujących. Problemem wielu małych firm jest to, że procedury przyznawania certyfikatów są skomplikowane i – co nie bez znaczenia – bardzo kosztowne.
EKO KOSMETYKI W GĄSZCZU CERTYFIKATÓW
Do najpopularniejszych w Europie organizacji certyfikujących kosmetyki ekologiczne, organiczne, naturalne i bio należą: Ecocert (Francja), który certyfikuje kosmetyki ekologiczne w ponad 100 krajach, Cosmebio (Francja) – atestujący tylko francuskich producentów kosmetyków, BDIH (Niemcy) wydający atesty produktom spożywczym, kosmetycznym i lekom, Soil Association (Wielka Brytania), który certyfikuje ekologiczne kosmetyki i żywnośći, AIBA & ICEA (Włochy) i Bioforum (Belgia). By ujednolicić wymogi obowiązujące w produkcji kosmetyków naturalnych narodowe organizacje certyfikujące utworzyły międzynarodowe stowarzyszenie Cosmos, w skład którego wchodzą Bioforum, Cosmebio, Ecocert, BDIH, AIBA & ICEA oraz Soil Association.
Według standardów stowarzyszenia Cosmos kosmetyki ekologiczne to produkty zawierające 100% składników naturalnych lub pochodzenia naturalnego. Stowarzyszenie ustaliło też listę dozwolonych konserwantów, bo współczesnym kosmetykom – nawet tym naturalnym – trudno się bez nich obejść. Są to zwykle konserwanty spożywcze i roślinne. Te same zasady dotyczą składników nadających kosmetykom odpowiednią konsystencję i właściwości użytkowe (wchłanianie, rozsmarowywanie się itp.), czyli emulgatorów, emolientów i olei. Według standardów Cosmos ekologiczne preparaty nie mogą zawierać składników pochodzenia petrochemicznego, czyli wazeliny, silikonu, politlenku etylu – PEG (syntetyczny emulgator), syntetycznych barwników i aromatów, a także wyciągów z roślin modyfikowanych genetycznie (GMO). W ich składzie mogą znajdować się natomiast składniki odzwierzęce, pod warunkiem że ich pozyskanie nie jest związane z zabijaniem zwierząt. To lanolina, wosk pszczeli, proteiny mleka i miód.
Ponieważ jednak uzyskanie takiego certyfikatu kosztuje, dlatego też wiele firm kosmetycznych, zwłaszcza tych małych, niszowych, spełniając standardy ekologiczne, nie jest w stanie starać się o atesty. Ale jak mieć pewność, że nie mający atestu kosmetyk, jest rzeczywiście wytwarzany według zasad ekologii?
Cóż, poznanie dozwolonych i niedozwolonych w naturalnym preparacie składników to zadanie dla wyjątkowo zdeterminowanych, więc… raczej nielicznych. Innym pozostaje zapoznanie się z filozofią firmy i opiniami jej klientów. Często takie marki (przykładowo: Phenome, Bingo Spa) ponadstandardowo dbają o etyczną stronę produkcji kosmetyków, czasami są nie tylko ekologiczne, ale też wegańskie, czyli nie zawierają jakichkolwiek składników pochodzących od zwierząt.
KOMETYKI EKOLOICZNE W WERSJI WEGE
Dziś w Unii Europejskiej obowiązuje prawo zabraniające testowania kosmetyków i ich poszczególnych składników na zwierzętach. Ale – oczywiście – wciąż stosuje się komponenty, które w przeszłości (gdy prawo było inne) w ten sposób testowano. Dlatego na przykład Zielone Laboratorium (marka wegańska z certyfikatem, ekologiczna bez certyfikatu i etyczna w działaniu), przedstawiając swoją filozofię, informuje: „Staramy się nie używać substancji, które były testowane na zwierzętach. Na opakowaniach naszych produktów nie ma jednak takiej informacji. To byłoby nieuczciwe wobec zwierząt, które ucierpiały wiele lat wcześniej, gdy takie praktyki były powszechne. Człowiek przetestował już na nich niemal wszystko, nawet wodę”. Jeszcze do niedawna, wśród polskich producentów wegańskich kosmetyków dominowały niewielkie niszowe marki (Zielone Laboratorium., Auna, Yope, Resibo, Fridge by Yde). Dziś wegańską linię znajdziemy w ofertach marek AA, Organique czy Pat & Rub. Inne łatwo dostępne na polskim rynku produkty bez składników zwierzęcych to: marka Rossmanna Alterra, Lavera, Lush, Weleda czy Himalaya Herbals – preparaty indyjskie oparte na ajurwedzie. Nie wszystkie z nich mają certyfikat wegańskości przyznawany przez Fundację Viva – V dla wegan i wegetarian. Od stycznia 2018 roku kosmetyki z certyfikowaną literką V nie mogą również zawierać oleju palmowego (zwykle pochodzi on z plantacji, na które wycinane są setki hektarów lasów tropikalnych, przede wszystkim w Malezji i Indonezji, w efekcie czego bezpowrotnie wymiera wiele gatunków roślin i zwierząt, m.in. zagrożone jest istnienie orangutanów).
KOSMETYKI EKOLOGICZNE, WEGAŃSKIE I RAW, CZYLI SUPERŚWIEŻE
Najnowszą wersją preparatów wegańskich są kosmetyki raw (ang. surowe), czyli skomponowane ze świeżych, jak najmniej przetworzonych składników (dopuszczane są tylko oleje tłoczone na zimno), bez emolientów, emulgatorów i konserwantów. Nic dziwnego więc, że mają krótkie terminy ważności, a ich oferta jest ograniczona. Przedstawiciele kategorii raw to balsamy do ust Hurraw, preparaty robione na zamówienie Gaia Creams, Fridge Yde oraz niektóre kosmetyki marki Lush. Choć często firmy produkujące kosmetyki wegańskie mają jednocześnie certyfikaty ekologiczne lub korzystają ze składników z certyfikatem eko, preparat wolny od zwierzęcych składników nie musi być jednocześnie ekologiczny.
KOSMETYKI NATURALNE I EKOLOGICZNE – CZY DLA KAŻDEGO?
Kosmetyki ekologiczne i naturalne nie są dla każdego. Są one łagodniejsze w działaniu, przyniosą więc obiecywany efekt (np. przeciwzmarszczkowy), ale po systematycznym i dłuższym czasie używania. Jeśli więc zależy nam na szybkim i spektakularnym rezultacie, lepiej wybrać produkt stworzony od A do Z w laboratorium z udziałem substancji chemicznych. Preparaty oparte na składnikach naturalnych nie są polecane też dla osób ze skórą alergiczną, ze względu na obecność olejków eterycznych, będących źródłem wielu alergenów. Uczuleniowcy powinni wybierać produkty z jak najmniejszą liczbą, jak najbardziej przewidywalnych składników. Spektakularnych efektów stosowania kosmetyków ekologicznych i naturalnych nie należy się również spodziewać w przypadku skóry trądzikowej, ponieważ jej pielęgnacja wymaga precyzyjnie dobranych aktywnych komponentów.
ZAINTERESUJĄ CIĘ RÓWNIEŻ: