Po szale na duńskie hygge przyszła pora na szwedzki lagom. To skandynawski sposób na znalezienie złotego środka – umiejętność określenia, ile wystarczy nam do szczęścia i kiedy powiedzieć „dość”.
Tekst: Sylwia Zagórska
Jak przeczytałam w książce Helen Russell „Atlas szczęścia”, słowo lagom wywodzi się od szwedzkiego lag, czyli „drużyna”. Zgodnie z legendą laget om, czyli „wśród drużyny”, to zwrot używany przez wikingów, kiedy róg z miodem pitnym krążył z rąk do rąk, żeby każdy z kompanów mógł zaspokoić pragnienie, ale żeby też starczyło dla innych, czyli... nie za mało i nie za dużo. Później dwa słowa połączyły się w jedno współczesne lagom, które według słownika szwedzko-polskiego oznacza: „umiarkowanie, wystarczająco, odpowiednia ilość, właśnie tyle, ile trzeba”.
LAGOM – SZWEDZKA SZTUKA SZCZĘŚCIA
Może się to odnosić do liczby pochłoniętych kalorii, temperatury kaloryfera, wystroju wnętrza, a także do wysokości zarobków. Kto odwiedził kiedyś naszych północnych sąsiadów, miał z pewnością okazję zauważyć, że lagom to po prostu szwedzki sposób na życie – zamiłowanie do tego, co funkcjonalne, lecz dyskretne. To także niechęć do przesady w każdej dziedzinie życia: od architektury, przez modę, motoryzację, po urządzanie wnętrz czy kuchnię. Brzmi znajomo? Wystarczy zajrzeć do Ikei, a potem do wielu naszych mieszkań i domów. Dlaczego więc to pojęcie zaczęło pojawiać się w naszej świadomości dopiero teraz?
LAGOM ODPOWIADA NA KAŻDE PYTANIE
– Ile ci nałożyć? – pyta ktoś przy stole. – Lagom – odpowiadasz. – Najadłeś się? – Zjadłem lagom. – Długo spacerowałaś? – Odpoczęłam i dotleniłam się lagom. To zupełne przeciwieństwo polskiego charakteru. My lubimy uginające się stoły podczas uczt. Zastaw się, a postaw się, gdy przyjmujemy gości. Wydajemy ostatnie pieniądze na szałowe buty, żeby do wypłaty jeść ryż i suchary. Jak kochamy to na zabój, jak nienawidzimy to do grobowej deski. Czy więc lagom ma szanse na zadomowienie się w naszym kraju?
LAGOM, CZYLI BEZ PRZESADY
Szwedzi od wieków cenią sobie styl życia oparty na harmonii, prostocie i umiarze. Słyną z tego, że potrafią zrównoważyć korzystanie z życia z troską o środowisko. Słowom takim jak „praktyczne” i „rozsądne” nadali nowy wymiar, łącząc je z wygodą, przyjemnością i równowagą. Żyją prosto, ekologicznie i cieszą się tym, co mają. Może warto się od nich uczyć?!
Usłyszałam kiedyś, że pytać Szweda o to, czym jest lagom, to jak zapytać rybę, czym jest dla niej woda. Lagom to całe życie Szweda i droga środka. To unikanie biedy, ale też budowania największego domu w mieście. To wystrzeganie się arogancji, ale też nie pozwalanie sobie na robienie z siebie popychadła. Posiadanie jednej pary zdartych butów nie jest lagom, podobnie jak pełna szafa pantofli. Lagom to trzy pary butów dobrej marki, które wystarczą na długo.
Ale lagom to nie tylko kwestie materialne – to znacznie
więcej. Pojęcie, które zapewnia równowagę w każdym aspekcie życia. Dotyczy także balansu między czasem wolnym a pracą, między zdrowiem a przyjemnością, relacjami z ludźmi a skupieniem na sobie, konsumpcją a ekologią, wydawaniem a oszczędzaniem… Tak naprawdę dotyczy wszystkiego, co tylko przyjdzie nam do głowy. Również stosunków społecznych. Dbanie o dobro wspólnoty też jest lagom, bo oznacza również dbanie o każdego z jej członków. Szwedzkie przysłowie „Lagom är bäst” znaczy dosłownie „odpowiednia ilość jest najlepsza”, ale tłumaczy się je też jako „umiar jest źródłem cnoty”.
LAGOM – BY ŻYŁO SIĘ LEPIEJ
Umiar widać we wszystkim, co robią Szwedzi. Moda nie epatuje przesadą – wystarczy spojrzeć na takie marki jak Filippa K, Acne czy sieć H&M. Szwedzki design to lekcja funkcjonalizmu bez kompromisu z estetyką. To samo dotyczy zdrowia, urody i przeświadczenia na swój własny temat. Szwedzi, niezależnie od figury, z reguły dobrze czują się we własnej skórze. Nagość jest dla nich czymś naturalnym, dlatego sporo u nich nudystów, a botoksu stosuje się tu o wiele mniej niż w innych krajach Europy.
Na wyspach szwedzkich, zawsze głodnych nowych trendów, powstał nawet magazyn „Lagom”. Wydawany co pół roku przez małżeństwo, Elliota i Samanthę Stocksów. Pismo celebruje prawdziwych ludzi, a nie celebrytów. „Interesują nas osobiste historie, które stoją za pokazywanymi przez nas produktami, i motywacje światowych twórców” – głosi ich strona internetowa. Grupa międzynarodowych autorów prezentuje w każdym numerze ciekawe wnętrza, wywiady z artystami i rzemieślnikami oraz pomysły na spędzanie czasu. Bo ten magazyn, jak tłumaczą jego założyciele, ma pokazywać, że można wieść piękne życie w prostocie i harmonii.
Czy zatem lagom, niby znajomy, ale wciąż mało znany, ma szanse przebić się na naszym konsumpcyjnym rynku? Miejmy nadzieję, że tak! W świecie, w którym ciągle namawia się nas do zdobywania dóbr materialnych, lagom wydaje się być zdrową alternatywą. Pierwszy krok to zdanie sobie sprawy z tego, że prawdziwa satysfakcja z życia nie płynie z ilości nagromadzonych dóbr. Drugi to wzięcie odpowiedzialności za swój wpływ na otaczający nas świat. W dobie globalnego ocieplenia warto zacząć od dbania o środowisko. Ale warto też nie poprzestać na tym i podjąć próbę postawienia kolejnych kroków, również w innych dziedzinach życia.
CZYTAJ TAKŻE: